Tydzień 24 (The Last of Us, The Last of Us: Left Behind, Beyond: Two Souls - Advanced Experiments, Battlefield 1943)



Gry, o których przeczytacie w tym tygodniu po raz kolejny są grami kładącymi szczególny nacisk na opowiadaną przez siebie historię. Przede wszystkim na pierwszym miejscu mamy bezapelacyjną perełkę i jeden z najlepszych tytułów w katalogu Sony, czyli The Last of Us wraz z dodatkiem Left Behind – poruszającą historię relacji dwójki obcych ludzi, którym przyszło żyć w świecie dotkniętym epidemią spowodowaną przez niebezpieczny szczep grzyba. Wbrew pozorom nie jest to zwykły survival horror, a naprawdę niesamowita opowieść, w której centrum stoi motyw ojcostwa i rodziny.

Jeżeli czytaliście zeszłotygodniowy tekst poświęcony m.in. Beyond: Two Souls i jakimś cudem was ten tytuł zainteresował, rzućcie okiem na kilka akapitów poświęconych dodatkowemu rozdziałowi Advanced Experiments, który dużo bardziej skupia się na rozgrywce, odsuwając fabułę na dalszy plan. Dodatkowo, na kanale YouTube możecie obejrzeć film zestawiający ze sobą sposoby narracji we wszystkich powyższych tytułach.

Na koniec kilka słów o Battlefield 1943, mniejszej i już chyba trochę zapomnianej odsłonie jednej z najważniejszych serii strzelanin w giereczkowie.

Zapraszam!

The Last of Us (PlayStation 4*)
Survival Horror
Naughty Dog, 2013r.
Gra dostępna również na PlayStation 3


Jeżeli w momencie pojawienia się napisów końcowych nie masz ochoty robić absolutnie nic poza obserwowaniem przewijających się ku górze ekranu białych literek i analizowaniem tego, co właśnie miało miejsce – oznacza to, że historia, której doświadczyłeś była dobra. The Last of Us to najlepiej napisana gra w jaką przyszło mi grać. Nie tylko ze względu na fantastyczne dialogi i genialną grę aktorską, ale również ze względu na projekt świata przedstawionego. Każdy jej element składa się na całość doświadczenia i nawet typowo growe elementy nie są w stanie wyrwać grającego z immersji. The Last of Us to piękna gra.

To przede wszystkim i wbrew pozorom gra o miłości. Tej ojcowskiej. Ojcem w tej historii jest Joel, szmugler próbujący ułożyć sobie życie dwadzieścia lat po wybuchu epidemii choroby zamieniającej ludzi w potwory porośnięte grzybem, w trakcie której stracił rodzinę. Pewnego dnia podejmuje się zlecenia przemycenia dziecka poza granice Bostonu do bazy Świetlików, ruchu oporu przeciwstawiającego się władzom. Dzieckiem tym okazuje się być czternastoletnia Ellie. To właśnie relacje tej dwójki grają pierwsze skrzypce w tej opowieści. Cała epidemia, walka ugrupowań i reszta świata stanowią dla nich tło. Bardzo wyraziste i ciekawe tło, ale wciąż tylko tło. To opowieść o człowieku zdolnym do wszystkiego, aby chronić dziewczynę, w której widzi swoją córkę. To też opowieść o dorastaniu w świecie, w którym nie ma miejsca na dzieciństwo. Stąd też spotkanie Joela oraz Ellie to spotkanie dwóch światów. Joel doskonale pamięta dawny świat i często traktuje Ellie jak zwykłe dziecko. Ona z kolei pomimo swojego wieku widocznie nim nie jest. W końcu urodziła się w świecie, który zmusił ją do przedwczesnego dorośnięcia.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że motywacje każdego z bohaterów są bardzo jasne. Nie wynika to jednak z ekspozycji, której dopuszczać mogliby się bohaterowie. Nie, tutaj rzadko kiedy są one mówione wprost, a częściej sygnalizowane przez mimikę, czyny czy jakieś mniejsze szczegóły (np. niedziałający zegarek na ręce Joela). Gracz bez najmniejszego problemu jest w stanie zrozumieć zachowanie Joela w poszczególnych sytuacjach i logikę za tym stojącą.

Co więcej, sam gameplay jest dosyć wymagający, co tylko potęguje poczucie ciągłego zagrożenia. Polecam też grać wieczorową porą przy zgaszonym świetle, dzięki czemu będziecie mogli jeszcze lepiej chłonąć atmosferę przejmowanych na powrót przez naturę Stanów Zjednoczonych, a próby przekradania się niezauważonym pomiędzy „klikerami” lub innymi ludźmi tylko zyskają na klimacie. Robić to musimy przede wszystkim dlatego, że liczba amunicji czy medykamentów jest dosyć ograniczona, a przeciwnicy, zwłaszcza zombiaki, dosyć wytrzymali. Nie pomaga też fakt, że samo strzelanie nie jest tutaj najwygodniejsze, więc w zamieszaniu spowodowanym walką raczej zdajemy się na pręty i okoliczne cegłówki (a te nie działają na wszystkie zombie, które da się zabić tylko kulą w łeb). Uspokajam też, że The Last of Us to nie jedna, wielka misja eskortowa. Ellie potrafi zadbać o siebie w trakcie walki, a podczas skradania się jest ignorowana przez przeciwników. Wynikają z tego zabawne sytuacje, kiedy to dziewczyna przesuwa gigantycznego grzyboluda, a ten nawet nie reaguje. Trzeba jednak przymknąć na to oko, bo inaczej gra frustrowałaby miast bawić/wzruszać. A to ostatnie robi doskonale nawet pomimo takich wpadek.  

*remaster z 2014r.

The Last of Us: Left Behind (PlayStation 4)
Naughty Dog, 2014r.
Dodatek dostępny również na PlayStation 3



Tragedią Left Behind jest to, że pomimo bycia naprawdę ciekawą przygodą i dobrze napisaną opowieścią, to wciąż jest to opowieść, którą otrzymaliśmy po podstawowym The Last of Us. Poza tym, niemożliwym byłoby zbudować relacje bohaterów równie dobrze w przygodzie trwającej dwie godziny co w trwającej godzin dzieisęć. To nic. Nieważne, że nie czułem się tak samo zaangażowany jak w historię Joela. Left Behind to wciąż produkt wart zagrania, który nie tylko domyka pewną małą nieścisłość, ale również zabiera nas w przeszłość, pozwalając tym samym poznać historię Ellie i Riley.

Mamy tutaj dwie linie czasu. Teraźniejszość oraz przeszłość. Połowa dodatku przedstawia wydarzenia od momentu, w którym Joel z pewnych przyczyn stracił w The Last of Us przytomność. Część ta to po prostu dodatkowy rozdział w historii tej dwójki i również pod względem rozgrywki nie różni się prawie w ogóle. Główna zmiana została podyktowana przez małe rozmiary bohaterki, przez co nie możemy już bić ludzi cegłówkami, co z kolei sprawia, że w momentach, gdy skończy nam się amunicja, trzeba mocno kombinować. Jest to jednak mniej ważna część DLC, bo jej celem jest przede wszystkim wyjaśnienie skąd Ellie wytrzasnęła drugi łuk, którego używała przez jakiś czas w podstawce, a który nie należał do Joela.

Dużo bardziej interesująca jest druga połowa dodatku tocząca się na kilka tygodni przed rozpoczęciem The Last of Us. Stanowi ona fabularne rozwinięcie zdania, które Ellie wypowiada w trakcie finału, bowiem zgłębia jej relacje ze swoją przyjaciółką Riley. Jako, że jest to prequel, to od początku wiemy jaki koniec czekać będzie obie dziewczyny, co niestety odziera historię z poczucia niepewności i zaintrygowania, a raczej sprawia, że wyczekujemy tego momentu. Na szczęście, Left Behind nadrabia po raz kolejny świetnie napisaną relacją pomiędzy dziewczynkami, które w trakcie swojej części dodatku „eksplorują” jedno z bostońskich centrów handlowych. Co więcej, rozgrywka wygląda tutaj zupełnie inaczej. Zapomnijcie o skradaniu się i walce, a przywitajcie coś, czemu bliżej by raczej było do walking sima urozmaiconego kilkoma minigrami. Nie są to jednak popierdóły w stylu golenia jeży, ale każda z nich posiada odpowiedni kontekst fabularny i prezentuje sobą coś świeżego i ciekawego, np. udawana gra w bijatykę na niedziałającym automacie tocząca się całkowicie w wyobraźni Ellie wspieranej narracją ze strony Riley. W teorii brzmi dziwnie, ale w praktyce wypada świetnie.

Beyond: Two Souls – Advanced Experiments (PlayStation 4)
Quantic Dream, 2013r.
Dodatek dostępny również na PlayStation 3



Trochę nie wiem, co mam sądzić o tym dodatku i jeżeli mowa o jego wersji na PS3 to ciężko mi go będzie polecić, choć wcale z punktu widzenia rozgrywki zły nie jest. Ba, jest całkiem niezły i chętnie przyjąłbym więcej tego typu contentu, gdyby tylko był lepiej opakowany. Bowiem, fabularnie nie dostarcza on zupełnie nic. Z kontekstu możemy wywnioskować tylko, że jego akcja ma miejsce w trakcie szkolenia Jodie w CIA, bo poddawani jesteśmy testowi na czas w placówce agencji. Poza tym, nic – zero dialogów, zero interakcji z innymi postaciami, nic. Początkowej rozmowy z gościem informującym nas, że mamy wykonać test nie liczę. Nie ratuje go też aspekt wizualny, bo całość toczy się w zamkniętym ośrodku testowym składającym się głównie z białych, gładkich ścian.

No dobra, skoro to taki pasztet, to czemu uważam, że jest całkiem niezły? Otóż, mam wrażenie, że tak pod względem rozgrywki powinien wyglądać Beyond. Może nie dokładnie w ten sposób, ale przynajmniej podobnie. Chodzi o to, że duży nacisk w Advanced Experiments położono na współpracę Jodie z Aidenem, bez której niemożliwym jest ukończenie testu, na który to składa się siedem pomieszczeń wypełnionych zagadkami środowiskowymi. Sprawdza się to super, zwłaszcza w kooperacji z drugim graczem, co powinno być przecież motywem przewodnim podstawki.

No, ale są też minusy. Po pierwsze, całość trwa mniej niż półgodziny. To już bida straszna, nie? But wait, there’s more! Pojedyncze przejście testu zajmuje lekko ponad dziesięć minut. Na końcu pan tester mówi nam, że „e, o kant dupy z takim czasem, jedziesz jeszcze raz”. I jedziemy jeszcze raz, tyle, że szybciej. Zatem faktyczny czas trwania dodatku to jakieś dziesięć minut, bo po ukończeniu toru, po prostu robimy go jeszcze raz. Remaster na PS4 ma bazowo zaimplementowany ten dodatek, więc szkoda go nie sprawdzić. Na PS3 trzeba jednak wywalić te 21zł, więc tutaj już sami musicie zadecydować czy to cena, którą jesteście w stanie zapłacić za pół godziny całkiem przyjemnej zabawy z drugą połówką/kumplem, ale która też nie zaoferuje wam niczego więcej.

Battlefield 1943 (Xbox One*)
Sieciowy FPS
EA Dice, 2009r.
Gra dostępna również na: Xbox 360, PlayStation 3



Pod numerem 1943 kryje się jeden z tych dziwniejszych Battlefieldów. Daleko mu, co prawda, do Heroes, ale wciąż nie jest to tak naprawdę pełnoprawny Battlefield, a raczej jego miniaturka. Całość bazuje na stareńkim już 1942, czyli pierwszej części serii. Ale, jako, że jest to miniatura, nie znajdziecie tutaj całej zawartości tamtej odsłony. Ba, nawet jej połowy nie uświadczycie. BF1943 oferuje zaledwie trzy mapy w obrębie Pacyfiku. Zatem, jak można się domyślić, udział w działaniach wojennych biorą wyłącznie Japończycy i Amerykanie. Poza tym jest to pełnoprawny Battlefield, chociaż liczba klas również została obcięta do zaledwie trzech. Straciliśmy medyka.

Niby da się w to pograć i wciąż jest przyjemne, ale prawda jest taka, że nie ma po co. W momencie premiery miał być to swego rodzaju powrót do korzeni oraz mniejsza, tańszka gierka przeznaczona do cyfrowej dystrybucji na konsolach. Niestety, skromna zawartość sprawia, że Battlefield 1943 szybko się nudzi, bo ileż można grać w kółko na tych samych trzech mapach?

*we wstecznej kompatybilności

Pykmiś na YouTube

Komentarze

Popularne posty