Tydzień 30 (Trials Fusion, Cities: Skylines, Postal + Special Delivery + Super Postal, SSX Tricky, Pro Evolution Soccer 2018)



Poniższy tekst rozpocznie się odrobinę inaczej niż normalnie, bo jest to tekst, który napisany został jeszcze w czerwcu, ale z pewnych przyczyn nigdy nie został opublikowany. Głównie ze względu na materiał filmowy, który o nim planowałem, a który nigdy nie został ukończony. Tutaj też jestem winny wyjaśnienie dotyczące chwilowego zakończenia kanału. Wiąże się to z faktem, że tak średnio byłem zadowolony z obecnej formy. Toteż kanał za jakiś czas zmartwychwstanie, ale najpierw muszę przemyśleć jego nowy format. Zatem poniższy możecie potraktować jako bonus. Z resztą samo Trials Fusion, o którym traktuje, to fantastyczny tytuł dla fanów Elastomanii.

Pod nim przeczytacie o grze, którą też włączałem coraz rzadziej, więc stwierdziłem, że wystarczy już zabawy w budowanie miasteczek i o Cities: Skylines trzeba napisać. Jeżeli kiedykolwiek graliście w SimCity to doskonale wiecie, z czym to się je. Gra stworzona dla entuzjastów planowania dróg i zarządzania miastem, ale i nie tylko, bo jest niesamowicie przystępna również dla zwykłego zjadacza chleba.

Mniej przystępny jest natomiast SSX Tricky, w którym przyjdzie wam zjechać na snowboardzie z najwyższych gór, przepychając się w międzyczasie o pierwsze miejsce z innymi uczestnikami tego szalonego wyścigu. To taki trochę Tony Hawk na śniegu, bo równie ważne są wykonywane w powietrzu ewolucje. Niestety, jest to gra dosyć stara, więc nie każdemu może przypaść do gustu. Ale czysty fun z niej płynący powinien wynagrodzić wszystkie niedociągnięcia graficzne. Jeżeli natomiast wolicie spokojniejsze sporty, a i ważna jest dla was grafika, to również mam dla was coś świeższego, choć trochę już nieaktualnego. Mowa oczywiście o Pro Evolution Soccer 2018, czyli największym konkurencie Fify.

Jeżeli SSX z 2001 roku to dla was staroć, to Postal z 1997r. to growe średniowiecze. Gra legenda. Fakt, dużo słynniejsza jest jej druga część. Niemniej z jedynką również warto się zapoznać. Oczywiście tylko, jeżeli kręci was historia growa lub jeżeli macie wolne dwie godzinki. Jeżeli Postal przypadnie wam do gustu to koniecznie zapoznajcie się z tekstami o Postal: Special Delivery i Super Postal, czyli zestawom dodatkowych map (choć ten drugi to w zasadzie japońskie wydanie oryginału). Na pewno nie jest gra dla wszystkich, ale po dwudziestu latach od premiery nie szokuje tak bardzo, jak wtedy.

Zapraszam!

Trials Fusion (PlayStation 4)
Platformówka motocyklowa
RedLynx + Ubisoft Shanghai + Ubisoft Kiev, 2014r.
Gra dostępna również na: Xbox One, Xbox 360, Windows
Tekst pochodzący z czerwca


Aż chce się uroczyście chrumknąć i dumnie ogłosić światu, że „Kuuuuuurła, kiedyś to było”. Bynajmniej nie dlatego, że Trials Fusion jest grą złą. Co to, to nie. Po prostu grając w nie, ciężko jest nie poczuć nuty nostalgii i przypomnieć sobie, jak to dziesięć lat temu na telefonie każdego dzieciaka królowała starożytna już Elastomania. No, bo seria Trials to w zasadzie swego rodzaju rozwinięcie idei Elastomanii – dostajesz motorek i próbujesz nie przewrócić się na coraz to bardziej wymagających trasach. Oczywiście, na początku czekają na nas „ośle łączki”, ale im dalej w las, tym ciężej. Zwłaszcza ostatni zestaw tras ekstremalnych to rzeźnia. Udało mi się ukończyć tylko dwie, w tym jedną polegającą na zdobyciu jak najwyższego wyniku. Reszta… Cóż, zawsze musiałem gdzieś w końcu utknąć. Najlepsze jest to, że wszystkie przeszkody w nich są jak najbardziej do pokonania. Zwyczajnie wymagają umiejętności i cierpliwości, przez co olbrzymie wrażenie robią przejazdy doświadczonych graczy. Dla porównania, dotarcie do połowy jednej z map zajęło mi około dwudziestu minut, gość z YT zrobił to w minutę.

Co więcej, gra nie kończy się na oficjalnych mapach, bo zaopatrzono ją również w edytor tras, które to później możemy wrzucić na server lub pobrać te stworzone przez innych graczy. Niby mała rzecz, a zdecydowanie przedłuża żywotność gry. Niestety, większość tras wymaga posiadania któregoś z kilku dostępnych dodatków do gry, więc nie dane sprawdzić mi było żadnej z nich, choć z Internetów pamiętam, że to, co wyczyniają niektórzy z twórców to totalny kosmos. No, i jest też zaskakująco grywalny tryb multiplayer, który budzi w grającym jego kompetetywną naturę. No, świetne są te Trialsy, a ja już nie mogę doczekać się zapowiedzianego na E3 Trials Rising. Do premiery jednak trochę jeszcze czasu, więc trzeba będzie zaopatrzeć się w DLC lub którąś z poprzednich odsłon.

Cities: Skylines (Xbox One*)
Budowa i zarządzanie miastem
Colossal Order, 2015r.
Gra dostępna również na: PlayStation 4*, Windows, MacOS, Linux


Jest coś dziwnie pochłaniającego w wytyczaniu ulic i stawianiu domków, a przecież są to z pozoru stosunkowo nieciekawe zajęcia. Niemniej, raczej mało który z graczy nie miał na którymś z etapów swojego życia okazji do spróbowania swoich sił w SimCity lub podobej tego typu grze, w której wcielamy się w burmistrza i dzielnie rozpoczynamy tworzyć nową społeczność – zaczynając od małego miasteczka z trzema domami na krzyż, ażeny po kilku latach władać już metropolią z prawdziwego zdarzenia. Nie inaczej jest w Cities: Skylines, które trzy lata temu dosyć niespodziewanie podbiło serca fanów gier strategiczno-ekonomicznych.

Naszymi głównymi obowiązkami jest poprowadzenie ulic, dostarczenie prądu, wybudowanie kanalizacji i wyznaczenie stref ekonomicznych, industrialnych oraz mieszkalnych. Ludzie sami przyjadą i się pobudują, tym aspektem martwić się nie trzeba. Wciąż musimy jednak zadbać o ich dobrobyt. O to, żeby drogi były przejezdne, żeby ludzie mieli dostęp do szpitali, żeby nie było bandyctwa, żeby ludziom żyło się godnie. Z początku jest łatwo, ale im sieć połączeń staje się gęstsza, tym częściej okazuje się, że drogi w naszym mieście są zupełnie niewydolne. Zatem trzeba zadbać o komunikację miejską, o promocję jazdy na rowerze, trzeba tworzyć obwodnicę. Jest to oczywiście tylko jeden z problemów, z którymi gracz musi się mierzyć. Brzmi to skomplikowanie, ale nigdy nie ma się przeświadczenia, że nie kontrolujemy tego, co dzieje się na ekranie.

Trzeba się jednak przyzwyczaić do myśli, że nasze pierwsze miasto raczej będzie urbanistycznym koszmarem, ale z każdym kolejnym planowanie będzie wychodzić nam coraz lepiej. Widok prężnie rozwijającej się miejscowości jest naprawdę satysfakcjonujący, a pojawiające się co jakiś czas wiadomości z Chirpera (lokalna wersja Twittera) są urocze i budujące, ale dostarczają nam też ważnych informacji dotyczących potrzeb mieszkańców. Jeżeli potrzebujecie dodatkowej zachęty to polecam poszukać na YouTube filmów z Cities: Skylines, bo to, co ludzie potrafią w nim stworzyć nierzadko robi olbrzymie wrażenie.

*wersje stworzona przez Tantalus Media w 2017r.

Postal (Windows)
Strzelanka
Running with Scissors, 1997r.
Gra dostępna również na: Linux, MacOS, Android


W rozwoju technologicznym piękne jest to, że po latach z uśmiechem na twarzy można spojrzeć na to, co kiedyś budziło olbrzymie kontrowersje i było uznawane za jeden z tych tytułów, przed którymi musimy chronić niewinne umysły naszych dzieci. Już sam tytuł Postal pochodzi przecież od angielskiego „to go postal”, które ukute zostało przy okazji serii strzelanin dokonywanych przez pracowników amerykańskiej poczty w latach 80. Toteż, jak łatwo można się domyślić, w grze wcielamy w psychopatę otwierającego ogień do przechodniów.
Jednak to, co kiedyś szokowało, dziś nie robi żadnego wrażenia. Fakt, dla wielu kontekst wciąż jest niesmaczny. Szczególnie, że coraz częściej słyszy się o masowych morderstwach dokonywanych w miejscach publicznych. Jednak ciężko traktować w 2018r. poważnie grę, w której sterujemy widzianym z lotu ptaka małym, pikseolowym ludzikiem i strzelamy do innych małych, pikselowych ludzików pozostawiających na ręcznie rysowanej mapie czerwone kropki przypominające spray z painta. Niemniej, niektóre motywy wciąż pozostają mocno kontrowersyjne, jak chociażby jeden z etapów w szkole podstawowej, gdzie niby nikomu nie dzieje się krzywda, ale wciąż sugestia, że mogłaby wystarcza, aby scena ta może nie tyle przerażała, ale szokowała.

Pod względem rozgrywki jest to całkiem prosty i odmóżdżający shooter. Jeżeli macie wolną godzinkę, to akurat zdołacie go ukończyć. A jeśli wizja strzelania do bezbronnych jest dla was odrażająca, to spokojnie, nie musicie tego robić. Naszym jedynym celem w każdym z poziomów jest zabicie odpowiedniego procenta uzbrojonych przeciwników. Zatem nie jest to nic, czego nie byłoby w tysiącach inny gier. Wciąż jednak trzeba pamiętać, że nie jest to tytuł wybitny, więc tak naprawdę nie stanie się nic, jeżeli go sobie odpuścicie. Fabuły tutaj praktycznie nie ma, a przez lata wyszło mnóstwo lepszych strzelanek.

Postal: Special Delivery (Windows)
Running with Scissors, 1998r.
Dodatek dostępny również na: Linux, MacOS


Malutki dodatek do malutkiej gry. Jako, że w 16 poziomów podstawki przechodzi się w godzinę to łatwo mniej więcej ocenić jak szybko uwiniecie się z tym czteropoziomowym rozszerzeniem. Tak, bardzo szybko. Na szczęście obecnie zawiera go każde cyfrowe wydanie Postala, więc stanowi on wyłącznie wartość dodaną. Byłbym bardzo zawiedziony, gdybym musiał kupić go oddzielnie, bo poza czterema mapami nie wnosi on do gry praktycznie nic. Nie rozszerza on nawet już i tak szczątkowej linii fabularnej podstawki, bo pozbawiony jest jakiegokolwiek kontekstu i nie wyjaśnia dlaczego jego akcja dzieje się rok po oryginale, skoro główny bohater skończył jak skończył. Jeżeli już kupicie Postala ze Special Delivery w zestawie to zagrajcie. W przeciwnym razie nie kupujcie, nie warto.

Super Postal (Windows)
Strzelanka
Running with Scissors, 1998r.
Gra dostępna również na: Linux, MacOS


Super Postal to nic innego jak wydanie japońskie oryginalnego Postala. Czemu zatem w niego grałem? Cóż, wersja steamowa Postala poza dodatkiem Special Delivery posiada również zawartość z japońskiej edycji, zatem Super Postal może być traktowany jako swego rodzaju rozszerzenie oferujące graczowi dwie zupełnie nowe mapy, czyli Tokio i Osakę. O ile dodatek opisywany powyżej wyjaśniał niewiele, o tyle tutaj fabularnie nie ma niczego. Dlaczego jesteśmy w Japonii i strzelamy do Japończyków? Bo tak. Ale powiem wam, że te dwie nowe mapy nie są już tak łatwe jak podstawka czy Special Delivery. Niby dalej jest w miarę łatwo, ale momentami trzeba szybciej reagować niż było to od nas wymagane dotychczas. Nie wiem, czy zawartość ta dostępna jest gdziekolwiek poza Steamem. Jeżeli nie, to jest to jedyna sensowna opcja zakupu, bo wersja pudełkowa raczej do tanich nie należy.

SSX Tricky (PlayStation 2)
Wyścigowo-sportowa
EA Canada, 2001r.
Gra dostępna również na: Xbox, Gamecube, GameBoy Advance

Jak na 17 letnią grę, SSX Tricky wciąż jest niesamowicie grywalną pozycją (kosztującą przy okazji grosze). Zamysł jest niesamowicie prosty – dostajemy deskę snowboardową, trafiamy na szczyt góry i zjeżdżamy na sam dół próbując przy okazji prześcignąć naszych współzawodników lub zdobyć określoną liczbę punktów wykonujących powietrzne ewolucje. Nie powiem, jest to wymagające, ale daje masę satysfakcji. Zwłaszcza, kiedy tuż przed metą uda nam się trafić na podium lub zdobyć masę punktów.

Mam jednak wrażenie, że gra ta ma dosyć spory próg wejścia, bo z jakiegoś powodu ciężej było mi wygrywać wyścigi na trasach oznaczonych jako łatwe niż później na „super expertach”. Wydaje mi się, że ma to związek z systemem rozwoju postaci. Po każdej wygranej trasie dostajemy ilość punktów odpowiadającą naszej pozycji na podium i mamy możliwość rozdysponowania ich między statystyki takie jak szybkość czy stabilność. Do tego dostajemy nowe, szybsze deski, więc, koniec końców, łatwiej jest nam pokonać przeciwników. Nie narzekałem na to, bo momentami SSX potrafi być mocno irytujący. Przede wszystkim wtedy, gdy wszyscy uczestnicy jadą w jednej grupie. Niewiele trzeba, aby ktoś zajechał nam drogę lub zepchnął z trasy, co zawsze kończy się glebą i pozostaniem w tyle. Na szczęście możemy odpłacać im pięknym za nadobne, a po pewnym czasie uczymy się też ich omijać w większości wypadków.

Dużo bardziej wymagający jest tryb „showoff”, w którym wykonujemy triki na desce za punkty. Kiedy do zaliczenia poziomu potrzebujemy ich 25 000 to nie jest to żaden problem, ale już 150 000 na kolejnych trasach wcale nie wygląda tak błaho i uwierzcie mi, że nie jest. Czasami jedna wpadka potrafi zniweczyć cały nasz wysiłek, zmuszając nas do zrestartowania trasy. Wynagradzani jesteśmy za to satysfakcją i widowiskowymi akrobacjami, chociaż wciąż uważam, że wyścigowa połowa kampanii jest dużo, dużo lepsza.

Pro Evolution Soccer 2018 (Xbox One)
Piłka nożna
PES Productions, 2017r.
Gra dostępna również na: Xbox 360, PlayStation 4, PlayStation 3, Windows


Zeszłoroczny PES miał wypaść z Game Passa z końcem sierpnia, więc postanowiłem zassać go i zagrać parę meczów póki miałem możliwość. Nie spodziewajcie się jednak dogłębnej analizy, bo fanem sportu nie jestem i wszystkie gry sportowe ogrywam raczej w ramach ciekawostki. Dodatkowo to mój pierwszy kontakt z tą serią, bo jakoś tak zawsze się składało, że jeżeli w jakiś tytuł o piłce nożnej grałem to była to FIFA. No, i chyba nie jestem do końca  do produktu Japończyków przekonany. Fakt, gra się niemalże identycznie, ale niektóre rzeczy FIFA robi po prostu lepiej. Choćby próba odebrania przeciwnikowi piłki wymaga z jakiegoś powodu dwóch naciśnięć przycisku, a sami piłkarze poruszają się jakoś dziwnie sztywno, choć to może być akurat czysto subiektywne odczucie.

Szkoda też, że w PESie brakuje trybu fabularnego, który w grach EA pojawia się coraz częściej. Fakt, nie z tego powodu gracze sięgają po te tytuły, ale jest to miły dodatek, a czasem sama historia okazuje się być zaskakująco dobra. Jest za to myClub, czyli odpowiedź na fifowego FUTa, ale nie zabawiłem w nim zbyt długo z powodu ograniczeń czasowych. Powiem tylko, że jest całkiem przyzwoity. W zasadzie to PES nie wzbudził we mnie żadnych większych emocji. Jest, bo jest. Fanem się nie stałem, ale i hejtować nie zamierzam. Gdybym na piłce nożnej znał się lepiej to moja opinia mogłaby się diametralnie zmienić, ale na ten moment wolę Fifę.



Komentarze

Popularne posty