Tydzień 2 (Deus Ex: Mankind Divided - Desperate Measures, Pycho-Pass: Mandatory Happiness, Assassins Creed: Syndicate - Dreadful Crimes, Split/Second)
W
tym tygodniu zapraszam do lektury tekstów dotyczących dwóch DLC oraz dwóch
pełnych gier, choć tutaj można było by polemizować, o czym przekonacie się
poniżej. Motywem przewodnim będą jednak śledztwa i, do pewnego stopnia, praca
detektywa, bo to właśnie o tym opowiada Dreadful Crimes, czyli dodatek do
Assassins Creed: Syndicate, oraz Psycho-Pass: Mandatory Happiness. Również
Desperate Measures, dodatek do Deus Ex: Mankind Divided (o którym przeczytać
można było w zeszłym tygodniu), pozwoli nam poprowadzić własne dochodzenie,
choć sam Adam Jensen detektywem do końca nie jest, ale to tyczy się również
rodzeństwa Frye z Asasyna, więc przymkniemy na to oko.
Natomiast
zupełnie innym tytułem w dzisiejszym zestawieniu jest Split/Second, czyli
ścigałka o niesamowicie szybkim tempie akcji, która, można by rzecz, zaginęła
gdzieś w zalewie tytułów podczas siódmej generacji i wypłynęła ponownie dopiero
ostatnio dzięki usłudze Games with Gold Microsoftu.
Zapraszam.
Deus Ex: Mankind Divided – Desperate Measures (PlayStation
4)
RPG/FPS
Eidos Montreal, 2016r.
DLC dostępne również
na: Xbox One, PC, Mac
Na
początku standardowe w przypadku DLC ostrzeżenie o spoilerach z podstawki.
Akcja
tego króciutkiego, bo trwającego około godziny, dodatku toczy się mniej więcej
w połowie gry, kiedy to Adam Jensen powraca z Golem City, a opowiedziana w nim
historia ma na celu wyjaśnienie jednego z wątków oryginału, a mianowicie tego,
kto tak naprawdę stał za zamachem bombowym na stacji Ruzicka otwierającego
Mankind Divided. Jensen zostaje odwiedzony przez Petera Changa, swojego współpracownika,
który informuje go, że skontaktowała się z nim pracownica owej stacji metra, posiadająca
informacje na temat zniszczonych nagrań z monitoringu. Naszym celem staje się
zatem odkrycie prawdy. Niestety, wątek ten należy potraktować raczej jako ciekawostkę,
bo żadnego objawienia bądź też zwrotu akcji rzucającego na fabułę Deus Exa nowe
światło tutaj nie uświadczycie.
Ku
mojemu zaskoczeniu, zupełnie wypadło mi z głowy, że wątek ten nigdy nie został
rozwiązany w podstawce. Jensen niby musiał zmienić swoje priorytety i podążyć
trochę innym, choć powiązanym ze sprawą śladem, ale samych terrorystów
faktycznie nigdy nie pochwycono. Dość niefajny jest zatem fakt, że oryginalnie
DLC było dodawane wyłącznie do zamówień przedpremierowych lub edycji Day One,
ale na ten moment dodatek został udostępniony za darmo, więc traci to tak
naprawdę na znaczeniu, bo niezależnie czy kupiliśmy nówkę lub używkę, przyjdzie
nam poznać taką samą historię.
Bez
sensu natomiast jest to, że odpala się go, z resztą tak jak wszystkie pozostałe
DLC, jako osobną kampanię z poziomu menu. Tak mały, dziejący się na osobnej
mapie oraz w trakcie głównej linii fabularnej dodatek, spokojnie można byłoby
wkomponować w podstawkę jako zadanie poboczne. Zwłaszcza, że owe zadania są
zazwyczaj podobnej długości, a i nieraz opowiadają ciekawszą i bardziej złożoną
historię. Kolejnym minusem tego rozwiązania jest to, że tracimy wszystkie nasze
umiejętności z kampanii podstawowej, zatem przechodzenie Desperate Measures z
ułamkiem naszego ekwipunku i perków potrafi okazać się nie tyle bolesny, co
irytujący. W skrócie, można, ale nie trzeba.
Psycho-Pass: Mandatory Happiness (PlayStation
Vita)
Visual Novel
5pb., 2015r.
Gra dostępna również
na: PlayStation 4, Xbox One, PC
To
jest tak bardzo zmarnowany potencjał, że aż przykro mi się o tym pisze. Niby
nie powinienem się dużo spodziewać po grze z tego gatunku, bo są to raczej
powieści niż gry, jak sama nazwa wskazuje z resztą, a rozgrywka sprowadza się
do czytania i naciskania klawisza odpowiadającego za zmianę planszy. Szkoda, bo
naprawdę interesował mnie ten tytuł ze względu na klimat utopijnej Japonii
przyszłości, w której za samopoczucie ludzi odpowiada system Sybil, oceniający
i dbający o zdrowie psychiczne obywateli. Gracz śledzi natomiast jedną z dwóch
dostępnych postaci: oznaczonego jako potencjalny przestępcę i wcielonego do
formacji egzekutorów Takumę Tsurugiego lub jego cierpiącą na amnezję przełożoną
Nadeshiko Kugatachi. „Gra”, w dużym skrócie, opowiada o próbie ujęcia
zbuntowanego AI, próbując przy tym odpowiedzieć na pytania: czym jest szczęście
oraz czym jest człowieczeństwo?
W
teorii brzmi ciekawie, niestety w praktyce wszystko rozchodzi się w szwach, bo
historia została rozwleczona na jakieś sześć godzin, czemu zdecydowanie nie
sprzyja forma gry i dialogi, w których bohaterowie mówili niekiedy o takich
pierdoletach, że głowa mała. Przykład, bardzo ważny dialog o tym, że mamy
bohaterów używają tego samego przepisu… No k… Akhm! Wszystko to bardziej nużyło
niż intrygowało, w związku z czym jakiekolwiek dramaty się tam nie działy,
kompletnie mnie to nie obchodziło, chciałem już to mieć za sobą. Szkoda, bo
gdyby to skrócili do dwóch godzinek i wyrzucili zbędne, nieprowadzące donikąd dialogi
to byłby to idealny tytuł do poczytania przed snem, w autobusie lub na kibelku.
Toteż polecić to mogę tylko wygłodniałym mangi lub anime, którzy wszystko, co
wylewa się z Japonii na Europę już pochłonęli, chociaż wątpię by tacy ludzie w
ogóle istnieli.
Assassin's Creed: Syndicate – Dreadful Crimes (PlayStation
4)
Akcja/Skradanka
Ubisoft Quebec, 2015r.
DLC dostępne również
na: PC
Samego
Syndicate’a jeszcze, co prawda, nie przeszedłem, ale zdążyłem ukończyć DLC
oferujące graczowi 10 pobocznych zadań, w którym w towarzystwie Henry’ego
Raymonda oraz młodego Arthura Conana Doyle’a przyjdzie nam wziąć udział w
pozornie niepowiązanych ze sobą śledztwach dotyczących morderstw w Londynie.
Jest to rozwinięcie i udoskonalenie pomysłu z Unity, gdzie tego typu intryg
było całkiem sporo, choć już ich jakość bywała różna. W Dreadful Crimes
natomiast każde zadanie jest absolutnie wyśmienite i w pewnym stopniu inne niż
pozostałe. Co tylko dowodzi prawdziwości hasła „jakość, a nie ilość”.
Mamy
zatem przeszukiwanie kluczowych lokacji w poszukiwaniu poszlak, przesłuchiwanie
świadków, a przede wszystkim samodzielne łączenie faktów i próbę wydedukowania
kto zabił. Jest to wszystko oczywiście dosyć uproszczone, więc znalezienie
winnego trudnym nie jest. Szczególnie, że pomyłka skutkuje jedynie zmniejszeniem
się nagrody otrzymanej za ujęcie sprawcy. Mimo to bawiłem się przednio przy
odkrywaniu motywów zbrodni i uważam, że jest to dodatek, w który, posiadając
Syndicate, zagrać trzeba koniecznie. Także przykro mi, zielony obozie, bo na
Xboxie tego DLC niestety brak.
Split/Second (Xbox 360)
Wyścigi
Black Rock Studio, 2010r.
Gra dostępna również
na: Xbox One, PlayStation 3, PSP, PC
W
tak napakowane akcją wyścigi jeszcze nigdy w życiu chyba nie grałem. Nie ma
sekundy, aby na ekranie coś się nie działo, a to za sprawą całej otoczki, którą
obudowana jest ta czysto arcade’owa ścigałka. Przyjmuje ona bowiem formę
fikcyjnego reality show dzielącego tytuł z opisywaną tutaj grą, w którym na
przestrzeni 12 odcinków (po 5 wyścigów każdy) przyjdzie nam powalczyć o miejsce
na podium. I jest tutaj wszystko, co powinno sprawić, że istnienie takiego show
wyda się wiarygodne: logo fikcyjnej stacji telewizyjnej, zajawki odcinków,
napisy końcowe po każdym z nich, i tak dalej, i tak dalej.
Jednak
głównym bajerem, który ma przyciągnąć przed ekrany zarówno graczy jak i widzów,
jest system power play, który w nagrodę za widowiskową jazdę (bokiem dajmy na
to) pozwala kierowcom wpływać na trasę wyścigu. Co więcej, nie kończy się to
jedynie na bombach spuszczanych z helikoptera czy wysadzaniu zaparkowanych
samochodów, wisienką na torcie jest bowiem możliwość dosłownej zmiany trasy
poprzez, powiedzmy, zawalenie wieży, która odcina dostęp do starego odcinka,
otwierając przy okazji nowy. Dzięki zaimplementowaniu tego systemu gracz nie ma
chwili wytchnienia, bo poza zapanowaniem nad pędzącą 300 na godzinę torpedą,
musi on też uważać na ataki przeciwników, jednocześnie odwdzięczając się
pięknym za nadobne. Z tego też względu raczej nie radziłbym grać w nocy, bo
potem adrenalina we krwi może spowodować, że będziecie mieli problemy z zaśnięciem.
Wielce
zaskoczyło mnie też to, jak dobrze Split/Second wygląda. Mimo upływu prawie
dziesięciu lat mógłby konkurować z najnowszymi tytułami. Trzeba by mu
oczywiście podbić rozdzielczość i dopieścić detale, ale poza tym gra wygląda
naprawdę fantastycznie. Chociaż z drugiej strony wrażenie to może też być
wywołane niezwalniającym nawet na moment tempem rozgrywki. Ale nawet jeśli, to
zatrzymanie auta nie przychodzi ani na moment do głowy, bo jest się zajętym
próbą uzyskania jak najlepszego wyniku. Co spowodowane jest tym, że gra jest
dosyć wymagająca. Szczególnie pod koniec, kiedy to często musiałem wracać do
poprzednich wyścigów i śrubować czasy żeby zająć lepsze miejsce i zdobyć
dodatkowe punkty, bez których nie mogłem zakwalifikować się do finałowego
wyścigu odcinka. Uczulonym na grindowanie zalecam więc ostrożność, ale całej
reszcie mogę zagwarantować, że Split/Second to czysta frajda.
Komentarze
Prześlij komentarz