Tydzień 11 (Mad Max, Monument Valley: Ida's Dream, Darksiders II: Deathinitive Editon + Death Rides Pack + Argul's Tomb + The Abyssal Forge + The Demon Lord Belial)


Od tego tygodnia na blogu będzie trochę zmian, które w pełni w życie wejdą dopiero od tygodnia następnego. Chodzi przede wszystkim o kanał na YouTube, na który trafiać będą dodatkowe materiały związane z omawianymi grami. Linki do owych filmów znajdować będę się na końcu wpisu, a na sam kanał traficie poprzez przycisk z napisem YouTube po lewej stronie. Na początek będziecie mogli obejrzeć gameplaye z Mad Maxa oraz Darksiders II: Deathinitive Edition, a dokładniej z dodatku Death Rides Pack. Na ten moment są to suche zapisy rozgrywki bez żadnego komentarza, ale już za tydzień powinno się to zmienić.

Poza wyżej wspomnianym Mad Maxem i Darksiders II wraz ze wszystkimi możliwymi DLC, przeczytacie też dosyć skromnie o równie skromnym darmowym dodatku w postaci kolejnego rozdziału Monument Valley pod tytułem Ida’s Dream. Co ciekawe, był on na początku płatny, a wszystkie zyski z zakupów szły na konto organizacji charytatywnej RED w celu pomocy w walce z AIDS. Teraz natomiast dostępny jest we wszystkich wersjach podstawki.

Na sam koniec proponuję wam mały growy eksperyment, czyli Late Shift – interaktywny film kryminalny osadzony w UK. Trudno jednoznacznie stwierdzić czy jest to bardziej gra czy film. Twórcy reklamują Late Shift jako film, ale w Internecie w większości kategoryzowany jest jako gra. To raczej coś pomiędzy i swoisty powrót do lat 90., kiedy to królowały przygodówki FMV. Niemniej, jest to produkt warty zainteresowania się nim.

Zapraszam do lektury!

Mad Max (PlayStation 4)
Mordobicie w otwarty świecie
Avalanche Studios, 2015r.
Gra dostępna również na: Xbox One, PC, Mac

Ośmielę się stwierdzić, że nie ma bardziej ikonicznego obrazu postapokaliptycznego świata niż ten przedstawiony lata temu w filmach z serii Mad Max. Skórzana kurtka bez jednego rękawa czy czarny V8 Interceptor weszły już na stałe do popkultury, więc dziwi trochę, że przez 39 lat od premiery pierwszej części wyszły jedynie dwie gry, w tym poprzednia w 1990 roku. A przecież nawiązania do Maxa Rockatansky’ego znaleźć można chociażby w Falloutach czy w Borderlands. Cieszy mnie zatem to, że 3 lata temu wyszedł tytuł, który w moim mniemaniu świetnie oddaje klimat filmów.

Max Rockatansky to taka trochę postać z legend przekazywanych przez mieszkańców pustkowi, która istnieje jakby w stanie zawieszenia i wyciągana jest z niego tylko w trakcie opowieści. Tak też jest i tu, bo w zasadzie nie wiemy skąd i dokąd Max jedzie. Wiemy tylko, że w wyniku starcia z synem Nieśmiertelnego Joe, Scraborus Scrotusem, Max traci swojego Interceptora i zostaje ranny (choć Scrotus oberwał gorzej, bo musi później śmigać z ostrzem piły motorowej wbitym w mózg. Tak, przeżył). Niedługo później, błąkając się po pustkowiach napotyka Chumbucketa, zdeformowanego i garbatego mechanika, który widzi w Maxie świętego zesłanego przez Anioła Zapłonu. Oferuje mu więc pomoc w zbudowaniu nowego samochodu, Magnum Opus, który staje się główną osią fabuły oraz jest potrzebny Maxowi do przekroczenia Równin Ciszy. I to naprawdę dobrze współgra z klimatem filmów i motywem samochodów będących najważniejszym narzędziem w tym świecie. Oczywiście, w trakcie poszukiwania części do swojego nowego cacka Max poznaje przeróżne indywidua, z którymi zawiera chwilowe sojusze, ale jest to tak naprawdę wyłącznie obudowa dla poszukiwań silnika V8 do Magnum Opus. Historia jest więc dosyć prosta i niezbyt skomplikowana, acz występuje w niej kilka interesujących motywów, choćby wątek Hope i to, jak bardzo Max próbuje odciąć się od wszystkiego i do nikogo, ani do niczego się nie przywiązywać. Niemniej, nawet, jeżeli gra nie powala pod tym względem, to zdecydowanie nadrabia to klimatem i daje graczowi poczucie, że faktycznie podróżuje po zdewastowanym i zdeprawowanym świecie, a uroku dodaje między innymi tajemnicza przeszłość Maxa, do której co rusz są nawiązania.

Jak już mówiłem, to właśnie Magnum Opus jest główną osią fabuły, ale odgrywa też niemniej ważną rolę w samej rozgrywce. Mad Max poza obijaniem gęb przeciwników stawia również nacisk na walkę w trakcie jazdy samochodem. Co więcej, oddaje w ręce gracza szeroki wachlarz możliwości kustomizacji pojazdu pod swoje widzimisię. To, że ja zbudowałem istny czołg na kółkach wcale nie oznacza, że ktoś inny nie może sobie sklecić szybkiego i zwinnego autka. To zdecydowanie najjaśniejszy punkt rozgrywki, bo reszta wypada już raczej tak sobie. Aktywności poboczne są strasznie powtarzalne i przyznam, że wyleczyły mnie ze zbierania każdej kropki na mapie w grach. Większość opiera się na czyszczeniu posterunków armii Scrotusa albo zbieraniu złomu z porzuconych budynków. Szczególnie to ostatnie brzmi kiepsko, ale jestem też zdania, że z punktu widzenia fabuły, ciekawie uwypukla potrzebę wykorzystywania przez żyjących w tym świecie wszystkiego, co tylko można znaleźć. W większości da się też te zadania pominąć i skupić się na misjach fabularnych, bo złomu na modyfikację auta można pozyskać wystarczająco nawet bez czyszczenia każdej napotkanej lokacji. Same misje główne są już naprawdę dobre i zdecydowanie nie nudzą, a niektóre potrafią dać graczowi zastrzyk adrenaliny.

Monument Valley: Ida’s Dream (Android)
Ustwo Games, 2014r.
Dodatek dostępny również na: iOS

Ida’s Dream stanowi dodatkowy rozdział opowieści o Idzie. Nie wnosi on jednak nic do historii oryginału, a z samego tytułu wywnioskować można, że toczy się on w trakcie snu głównej bohaterki. Toteż cokolwiek by się nie działo, nie modyfikuje w żadnym stopniu fabuły podstawki. Pod względem rozgrywki jest natomiast równie ciekawie, bowiem opiera się wciąż na zabawie z geometrią, ale tym raz z paroma twistami, dzięki której gracza potrafi odrobinkę zaskoczyć coś nowego. Co więcej, dodatek jest zupełnie darmowy i dostępny od razu w menu po zakupie podstawowej wersji Monument Valley, więc grzechem jest nie sprawdzić.

Late Shift (Xbox One)
Interaktywny film
Wales Interactive, 2017r.
“Gra” dostępna również na: PlayStation 4, PC

W latach 90. sporą popularnością cieszyły się gry FMV, czyli Full Motion Video. W końcu jaki inny typ grafiki jest tak realistyczny, że można go pomylić z prawdziwością, jeżeli nie film właśnie? Toteż za panowania pikseli, granie w „film” mogło robić wrażenie. Co ciekawe, ostatnimi czasy powraca moda na gry skupiające się na historii kosztem samego gameplayu, czy to w wykonaniu Telltale, czy też pod postacią Late Shift. Ciężko to tak naprawdę nazwać grą, bo wkład gracza ogranicza się do wybierania, jak bohater ma się zachować. Niemniej jest to całkiem ciekawe doświadczenie i nawet dobra kryminalna historia, którą przechodzić można wielokrotnie, bo zakończeń jest w niej aż siedem, a jedno przejście zajmuje około godzinki.

Pomagać w decyzjach przychodzi nam Mattowi, parkingowemu z Londynu, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku wplątuje się w kradzież pewnego wartościowego przedmiotu, a potem jest już tylko spirala w dół. Chłonie się to bardzo fajnie, ma przyjemnie lekko ciężki klimat, a i aktorsko jest całkiem nieźle zagrane. Jest to też dobry tytuł do obejrzenia w towarzystwie, bo reszta ekipy będzie po prostu oglądać ciekawy film. Tak też było w przypadku mojej dziewczyny i chyba całkiem jej się podobało, chociaż musiałem co chwila sprawdzać czy nie zasnęła i mimo, że ciągle zarzekała się, że nie śpi, to podejrzewam, że mogła coś ściemniać. Ona tak sobie lubi zasnąć nagle.

Pojawia się natomiast problem ceny, bo nie jestem pewien, czy mogę z czystym sumieniem polecić komuś zakup tego tytułu. Nie jest to ani pełnometrażowy film, ani do końca gra, więc trzeba się dobrze zastanowić, czy chce się wydać na Late Shift prawie pięć dych. W lepszej sytuacji jest obóz zielonych, bo gra dostępna jest w Xbox Game Pass, więc jeżeli ktoś ma wykupiony abonament, to zdecydowanie warto sprawdzić.

Darksiders II: Deathinitive Edition (Xbox One)
Hack’n’Slash/RPG
Vigil Games, 2015r.
Gra dostępna również na: PlayStation 4, PC, Xbox 360*, PlayStation 3*, Wii U*

Lubię od czasu do czasu dać jakiemuś tytułowi, za którym nie przepadam po latach jeszcze jedną szansę, bo a nuż dawniej wpływ na moją niechęć miały czynniki poza growe (np. przesyt serią), a teraz może akurat zaskoczy i mi się spodoba. Tak choćby było z trzecim Asasynem, na którego plułem po tym, jak pierwszy raz zakończyłem nim maraton rozpoczęty dwójką, a jak się okazało, trójka wcale tak zła nie jest, a potrafi być całkiem dobra. Toteż, kiedy nadarzyła się okazja i w moje łapki wpadł remaster drugich Darksidersów, nauczony doświadczeniem zassałem i odpaliłem. No, i w sumie miałem rację, że niechęć wynikała raczej z faktu, że za pierwszym razem przeszedłem obie części jedna po drugiej, więc był to jednak przesyt. Zwłaszcza, że Darksiders II jest mniej więcej dwa razy dłuższe niż jedynka. Ale okazuje się, że to całkiem okej tytuł jest.

Pierwszym zaskoczeniem było to, jak ta gra fantastycznie wygląda. Lekki cell-shading i z deka przerysowane modele postaci sprawiły, że Darksiders II nawet po tylu latach wygląda prześwietnie, a zwłaszcza w The Forge Lands, czyli pierwszej lokacji, w której się znajdziemy. Niestety, tutaj raczej kończy się ta dobra strona, a zaczynają się problemy, które choć nie odbierają przyjemności z grania, to jednak uniemożliwiają mi zachwyt. Przede wszystkim fabularnie jest tak sobie, a co gorsza historia Śmierci próbującego udowodnić niewinność swojego brata Wojny oskarżonego o przedwczesne wywołanie apokalipsy nie ma sensu w kontekście pierwszej części. Śmierć przez całą grę próbuje w celu wskrzeszenia ludzkości dotrzeć do Studni Dusz i walczy z wyniszczającą zaświaty Korupcją (nie mogłem się powstrzymać, chodzi oczywiście o Zepsucie, czyli Corruption). Tylko tak w zasadzie to nie wiem po co i nie wiem w jaki sposób niby miałoby to dowieść braku winy Wojny. Szczególnie, że po zagraniu w jedynkę wiemy, że Śmierć w najmniejszym stopniu nie pomógł swojemu bratu. Do tego zaprojektowanie questów (bo ze zwykłego Hack’n’Slasha zrobili RPGa, nie wiem po co) jest okropne. W pewnym momencie dostawałem drgawek i musiałem odejść od konsoli na 10 minut jak tylko słyszałem, że mam odnaleźć trzy klucze/przynieść trzy dupy bobra/etc.

Moim głównym zarzutem w przypadku remastera jest zdecydowanie warstwa techniczna. To znaczy, gra się świetnie, a walka satysfakcjonuje, nawet, jeśli należy do tych z serii „nie widzę, co się dzieje na ekranie podczas walki z bossem”. No, ale kurde… Niech mi ktoś wytłumaczy, jakim cudem Darksiders II gubi klatki na Xbox One. Pomijam heheszkowanie, że „łoniak je ujowy, plejstacjo mocarniejsze”, bo mowa tu o remasterze gry z poprzedniej generacji. Nie dam sobie wmówić, że obecna generacja jest za słaba na takie coś. Kaman, Battlefield 1 wygląda obłędnie i chodzi płynnie na tych niedorozwiniętych konsolach, a Darksiders II śmigające na 10 letniej (w momencie premiery remastera) konsoli dostaje czkawki? Nie, nie, nie, to jest karygodne. Trzeba zaznaczyć, że to nie jest klatkowanie uniemożliwiające grę, bo trwa tylko kilka chwil i zdarza się głównie w większych lokacjach, ale trzeba to wytknąć, bo nie powinno mieć to miejsca w przypadku poprawionego wydania gry na mocniejszy sprzęt. I w ten oto sposób nie zachęciłem nikogo do zagrania w drugie Darksidersy. Nie żal mi, bo w moim odczuciu nie jest to coś, w co trzeba zagrać. Radziłbym raczej odpalić odświeżoną jedynkę, jest po prostu lepsza.

*Oryginał z 2012r.

Darksiders II: Death Rides Pack (Xbox One)
Vigil Games, 2012r.

Dodatek dostępny również na: PlayStation 4, PC, Xbox 360, PlayStation 3, Wii U
Okej, to jest kiepskie po prostu. Dowiedziałem się, że jest to w ogóle dodatek w trakcie małego researchu o Darksiders II. Wszystkie pozostałe oferują dodatkową kampanię, ten natomiast dorzuca do podstawki kilka nowych zadań pobocznych, które na dobrą sprawę są raczej takie sobie, bo w większości trzeba po prostu zebrać jakąś dodatkową rzecz z odwiedzonej już wcześniej miejscówki albo zabić kilka specyficznych potworów na mapie (nie spotkałem żadnego). Jedynym wartym uwagi jest quest ze zbuntowanym Konstruktem, bo odwiedzamy w nim nową, chyba, lokację. Poza tym, nic ciekawego i broń Boże nie brać.

Darksiders II: Argul’s Tomb (Xbox One)
Vigil Games, 2012r.
Dodatek dostępny również na: PlayStation 4, PC, Xbox 360, PlayStation 3, Wii U

Odrobinę bardziej ciekawy jest pierwszy duży dodatek, początkowo dodawany do zamówień przedpremierowych. Na wezwanie Ostegotha znanego z podstawki wyruszamy w nim ubić Argula, przedwiecznego króla Krainy Umarłych. Tyle. Bieda. Szczególnie ułomne jest to, że dodatek się po prostu zaczyna. W sensie, nie dostajemy żadnego wprowadzenia wyjaśniającego gdzie i dlaczego jesteśmy, a zamiast tego po prostu pojawiamy się po loadingu na mapie i musimy przejść do miejsca, gdzie czeka na nas Ostegoth. Wszystko dzieje się w malutkiej miejscówce złożonej z trzech części i, choć pojawia się tu kilka ciekawych zagadek i nawet nowa „brońka”, nie wyróżnia się to zbytnio na tle lochów z podstawki. Sam Argul też jakoś bardzo charyzmatyczny i ciekawy nie jest, więc dodatek nie nadrabia nawet tym. Na pewno jest lepszy niż Death Rides Pack, ale wciąż nie jestem w stanie tego polecić jako osobny zakup. Jako część Deathinitive Edition można sprawdzić, ale nie stracicie też nic nie robiąc tego.

Darksiders II: The Abyssal Forge (Xbox One)
Vigil Games, 2012r.
Dodatek dostępny również na: PlayStation 4, PC, Xbox 360, PlayStation 3, Wii U

W tym przypadku jest już zdecydowanie ciekawiej niż było z grobowcem Argula, chociaż fabularnie wciąż jest mocno tak se. Bowiem Śmierć podczas swojej podróży odnajduje ruiny kuźni z mieszkającym w niej zzombifikowanym i oszalałym Twórcą (jedna z ras w podstawce), który wiele lat wcześniej został uwięziony między światami wraz ze swoim dziełem – świadomym sercem owej kuźni opętanym przez Zepsucie. Toteż naszym celem staje się zniszczenie go, co zajmuje w przybliżeniu pół godziny, więc trochę bieda.

W zasadzie to właśnie to jest największym problemem dodatku, bo poza tym jest całkiem kompetentny. Ma ciekawe zagadki związane z umiejętnością Śmierci do rozszczepienia swojej duszy na dwa oddzielne byty, a sama kuźnia jest całkiem ładna i zdecydowanie dużo bardziej zróżnicowana wizualnie niż lodowe ściany grobowca Kargula. Poza jej zdewastowanymi korytarzami przemierzymy też, choć krótko, sekcje przypominające połączenie lasu z bagnami, głównie w kolorystyce pomarańczu i zgniłej zieleni. Ultrafantastycznie to co prawda nie wygląda, aczkolwiek patrzy się na to całkiem przyjemnie. Niestety krótki czas rozgrywki powoduje, że tego dodatku też zbytnio nie mógłbym polecić w przypadku kupowania osobno, bo dodatek powinien trwać chociaż tą godzinkę.

Darksiders II: The Demon Lord Belial (Xbox One)
Vigil Games, 2012r.
Dodatek dostępny również na: PlayStation 4, PC, Xbox 360, PlayStation 3, Wii U

Trzeci i najlepszy duży dodatek do Darksiders II cierpi z powodu podobnych problemów co poprzedniki, tzn. krótki czas rozgrywki oraz brak jakiegokolwiek wstępu. To ostatnie jest tutaj szczególnie odczuwalne, bo jesteśmy od razu wrzuceni w wir walki i brakuje jakiegokolwiek wyjaśnienia, co tam robimy. Całość toczy się na post apokaliptycznej Ziemi. Po wcześniej wspomnianej walce, Uriel informuje Śmierć, że jej oddział wykrył w pobliżu oznaki ludzi, żywych w dodatku, co w obecnej sytuacji nie powinno być możliwe. Naszym celem staje się zatem sprawdzenie, czy faktycznie ktokolwiek z rasy ludzkiej przetrwał rzeź.

Tym właśnie kupiło mnie to DLC. Faktem, że nie jest to tylko kolejny dungeon, na którego końcu czeka boss (choć w praktyce tak jest) i oferuje graczowi ciekawy i świeży dla serii motyw fabularny. Co więcej, samo umiejscowienie akcji dodatku na Ziemi sprawia, że wizualnie jest zupełnie inaczej, bo wychodzimy poza schemat kamiennych ścian, portali i wielkich przycisków na ziemi. Pojawia się tutaj też kilka ciekawszych ujęć kamery (jak to na zdjęciu powyżej. Szkoda tylko, że samo zakończenie jest mocno takie sobie i pozostawiające niedosyt. Niemniej, jeżeli miałbym wybrać tylko jedno z DLC, to wybrałbym właśnie to.

Filmowo


Komentarze

Popularne posty