Rajdowa przygoda (270)
Dodatek Forza Horizon 5: Rally Adventure to masa radości dla niedzielnego frajda, ale jest w nim coś dla bardziej wymagającego odbiorcy?
Posłuchajcie…
Forza Horizon 5: Rally Adventure
Dodatek
Producent:
Playground Games
Rok
wydania: 2023
Grałem
na: Xbox Series X
Dodatek
dostępny także na: Xbox Series S, Xbox One, PC
Grę do recenzji dostarczył wydawca.
Jeżeli
jest coś, czego żałuję w życiu – przynajmniej jeśli o pierdoły chodzi – to tego,
że nie miałem okazji, by zagrać w rajdowy dodatek do pierwszej Forzy Horizon.
Uwielbiam ten sport, bo choć nigdy zbytnio nie interesowałem się prawdziwymi
mistrzostwami, za dzieciaka spędziłem dziesiątki godzin rozbijając się
(zazwyczaj dosłownie) po wirtualnych odcinkach specjalnych w kolejnych
odsłonach Colin McRae Rally. Zapowiedź dodatku Rally Adventure do Forza Horizon5 mocno mnie zatem ucieszyła, aczkolwiek skłamałbym, mówiąc, że nie miałem, co
do niego pewnych obaw.
Kierunek,
który obrała seria odbiega w końcu od tego, czym są rajdy. To dość restrykcyjny
sport, w którym nie ma miejsca na wesołe hasanie po pagórkach i ścinanie bokiem
okolicznych lasów. Liczy się przede wszystkim prędkość i precyzja w pokonywaniu
kolejnych, często bardzo ciasnych zakrętów, bo to właśnie od czasu przejazdu, a
nie od spychania rywali z trasy zależy nasza pozycja w rankingu. Ku mojemu
miłemu zaskoczeniu, okazało się, że Playground Games solidnie przemyślało
sprawę, projektując Rally Adventure w taki sposób, że dodatek ten stał się
idealnym punktem wejścia w niszową obecnie tematykę rajdów.
Moje
początkowe wrażenia były jednak raczej mieszane. Niby tuż po moim przybyciu na
wyspę Sierra Nueva – nową, stworzoną z myślą o dodatku mapę – otrzymałem
kultowego Forda Focusa RS, a kilka chwil później mknąłem nim po krętych,
szutrowych dróżkach, wsłuchując się w podpowiedzi pilota, ale nie minęło zbyt
wiele czasu, zanim ten kazał mi olać wyznaczoną trasę i przejechać na przełaj
do mety. Nie napawało mnie to zbytnim optymizmem. Na całe szczęście było to
tylko wydarzenie inauguracyjne, a tuż po nim przekonałem się, że cała reszta
gry będzie się trzymać rajdowych zasad.
Oznacza
to mniej więcej tyle, że w Rally Adventure nie ma miejsca na jakiekolwiek
skróty i jazdę na przełaj. Każda konkurencja to jasno określona i gęsto usiana
punktami kontrolnymi trasa. W efekcie Rally Adventure oferuje doświadczenie
dość odmienne od podstawowej gry, choć całość oparta jest na tym samym,
przyjaznym niedzielnemu graczowi modelowi rozgrywki. Nie spodziewajcie się
zatem, że Forza Horizon stała się nagle DiRTem. Wciąż brak tu modelu zniszczeń
innego niż kosmetyczny, a samochody prowadzi się z łatwością nawet w
teoretycznie symulacyjnym trybie jazdy. Ciekawostką jest natomiast fakt, że
dodatek pozwala na wyłączenie prowadzącej nas do mety linii jazdy wyłącznie dla
niego. Polecam to zrobić – zapewnia to lepsze rajdowe doświadczenie, a
jednocześnie nie wymaga przeklikiwania się przez menusy, kiedy chcemy podjąć
się regularnego wyścigu.
Konkurencje
podzielono na trzy odrębne kategorie – rajdy szutrowe, szosowe i nocne. Każda z
nich posiada przypisany do siebie zespół, który oferuje nam dodatkowe wyzwania,
pozwalające na awanse na kolejne rangi, które to odblokowują nam dostęp do
dalszych konkurencji. Zdobycie pierwszego miejsca w każdej da nam natomiast
dostęp do finałowego wyścigu (nie rajdu). Klasyka gatunku. Uważam wprawdzie
taki podział konkurencji za zbędny i wolałbym dostać bardziej zróżnicowane
OS-y, ale całość nie boli i służy przede wszystkim aspektowi otwartego świata.
Sierra
Nueva to bowiem kawał świetnie zaprojektowanej i całkiem zróżnicowanej jak na
meksykańskie możliwości mapy. To wręcz park rozrywki dla rajdowców. Znajdziemy
tu w końcu i szutrowe dróżki na górskich klifach, wąskie szosy na dnie kanionu,
długie proste pośród pól uprawnych, a nawet piaskowe trasy pośród wydm. Nie
należy spodziewać się jednak żadnych zimowych klimatów czy czegokolowiek, czego
nie zdążyliście już zobaczyć w Meksyku. Niemniej, pozwiedzać Sierra Nueva warto
nie tylko ze względu na widoczki, ale też na wspomniane wyzwania, których
zaliczenie dorzuci Wam kilka punktów potrzebnych do osiągnięcia następnej
rangi, a także nagrodzi Wasz trud nowym fatałaszkiem lub klaksonem.
Wszystko
byłoby super, gdyby nie jeden drobny zgrzyt. Mam bowiem wrażenie, że twórcy nie
do końca byli pewni, czym Rally Adventure ma w zasadzie być. Jasne, rdzeniem są
tutaj rajdy, a i sam tytuł pozostaje dość wymowny. Niemniej, wieńczenie serii
rajdów dla każdego zespołu zwykłym wyścigiem na przełaj wydaje mi się dość
dziwna, a już z pewnością mało satysfakcjonująca. Do tego spośród dziesięciu
nowych samochodów aż dziewięć to pick-upy i ciężarówki, co z rajdami kojarzy mi
się dość średnio. Zdecydowanie lepiej wyglądałoby to, gdyby obok normalnych
rajdów dorzucono coś w stylu rajdu Dakar. Nie tylko obecność terenówek miałaby
sens, ale pozwoliłoby to podzielić konkurencje na dwie sensowne i zróżnicowane
kategorie. Zwłaszcza że już teraz każdą trasę pokonać można w trybie rajdu i
wyścigu.
Nie
zmienia to jednak faktu, że bawiłem się absolutnie kapitalnie. Wprawdzie Forza
Horizon 5: Rally Adventure rajdowych wyjadaczy może do siebie nie przekonać,
ale będzie to świetny wstęp dla niezaznajomionych z tematem do zapoznania się z
rajdami. Całości dopełnia fantastyczny, punkowy i świetnie współgrający z tym
dzikim i brudnym sportem soundtrack z The Offspring na czele. Dla każdego
wychowanego na serii Colin McRae Rally fana Forzy Horizon – pozycja
obowiązkowa.
Komentarze
Prześlij komentarz