Tydzień 39 (Oddworld: New 'n' Tasty + Alf's Escape, In Space We Brawl, Sky Force Anniversary, Master Reboot)



Znów na Pykmisia zawitał tydzień indyków, bowiem każdy z opisywanych tytułów ochrzcić można mianem gry indie. Z tłumu wybija się jednak Oddworld: New ‘n’ Tasty, który jest tak naprawdę remasterem, czy też nawet remakiem Oddworld: Abe’s Odyssee wydanego jeszcze na pierwsze PlayStation, czyli w czasach, w których gry niezależne w takiej formie, jaką znamy nie istniały. Jest to przede wszystkim niesamowicie interesujący tytuł, który uwodzi gracza atmosferą oraz klimatem świata przedstawionego i dostosowuje do nich tempo platformowo-skradankowej rozgrywki. Absolutny klasyk i coś, o czym musicie przeczytać. Warto też zerknąć na tekst o dodatku Alf’s Ecape – zupełnie nowej historii w świecie Oddworld.

Kolejny remake, a jednocześnie jedno z moich growych odkryć tego roku pochodzi z Polski i reprezentuje gatunek dosyć mi obcy – shmupy. Każdy kiedyś grał w jakiegoś. Nawet Nokia 3310 miała wbudowaną grę, w której leciało się stateczkiem w prawo i strzelało do nadlatujących kosmitów. Sky Force Anniversary nie odlatuje jednak aż tak bardzo w kosmos, bo jego akcja toczy się na Ziemi z niedalekiej przyszłości. Bardzo przyjemny tytuł będący jednocześnie idealnym startem dla osób, które ze shmupami jak dotąd do czynienia nie miały.

Na sam koniec chcę wspomnieć o tegotygodniowym karnym jeżyku, na którym zasiadły aż dwa tytuły. Pierwszym jest zupełnie nijakie In Space We Brawl - kosmiczny twin-stick shooter, którego gameplay zabił we mnie wszystkie emocje. Natomiast obok niego siedzi Master Reboot, którego tylko jeden pośladek znajduje się na jeżu, bo mimo, że uważam go za grę kiepską, widać w nim potencjał. Jeżeli lubicie symulatory chodzenia lub survival horrory to przeczytajcie tekst mu poświęcony. Możliwe, że was zainteresuje, bo opowiada on stosunkowo ciekawą historię pozostawiającą sporo miejsca do inspiracji. Problem Master Reboot leży jednak w gameplayu, ale więcej o tym w tekście poniżej.

Zapraszam!

Oddworld: New ‘n’ Tasty (Xbox One)
Platformówka/Skradanka
Just Add Water, 2014r.
Gra dostępna również na*: Xbox 360, PlayStation 4, PlayStation 3, PlayStation Vita, WiiU, PC, Mac, iOS, Android


Oryginalny Oddworld: Abe’s Odyssee to jeden z ciekawszych tytułów wydanych na pierwsze PlayStation. Mimo, że jest to gra platformowa, nasza zręczność wcale nie gra w niej pierwszych skrzypiec. Fakt, przydaje się, ale Oddworld to platformówka bardziej filmowa, aniżeli zręcznościowa. Oznacza to, że mechanicznie bliżej jej do takiego Limbo niż do Mario. Pod podtytułem New ‘n’ Tasty kryje się natomiast niezwykle udany remaster Abe’s Odyssee. Nowoczesna i bardzo przyjemna dla oka (pomimo wszędobylskiego mroku) oprawa sprawia, że z klasykiem tym można zapoznać się zupełnie bezboleśnie w rozdzielczości FullHD. Szkoda tylko, że z jakiegoś powodu konsolowa wersja nie zawsze trzyma 30 klatek. Podejrzewam, że jest to wina silnika gry, bo, z tego co wiem, Unity niezbyt lubi się z konsolami.

W grze wcielamy się w (dawniej) tytułowego Abe’a, pracownika rzeźni Rapture Farms należącej do rasy Glukkonów, który przypadkiem podsłuchuje plany wprowadzenia na rynek nowych lodów wytwarzanych z mięsa Mudokonów. Abe’owi pomysł ten niezbyt przypada do gustu, bo oznaczałoby to, że i on, jako Mudokon, trafi na ruszt. Postanawia zatem zbiec i po drodze uratować tylu swoich braci, ilu tylko zdoła.

Klimat jest więc ciężki, a uczucie to potęgowane jest jeszcze przez gameplay. Abe nie jest ani akrobatą, ani atletą, toteż poruszanie się nim określiłbym jako stosunkowo ociężałe i mało precyzyjne. Zatem zamiast wskakiwać na głowy patrolujących Slingów czy innych dzikich stworów, przekradamy się obok nich lub najzwyczajniej w świecie przebiegamy modląc się, aby nas nie zabili. Możemy również przy pomocy mudokońskiej magii przejąć kontrolę nad strażnikiem i utorować sobie drogę przy pomocy karabinu. Jednak nie zawsze jest to możliwe, bo w większości placówek zamontowano specjalne urządzenia mające na celu uniemożliwić nam takie zagrywki rażąc nas prądem. Wszystko to sprawia, że rozgrywka jest nie tylko wymagająca, ale również bezustannie trzymająca w napięciu, a zwłaszcza wtedy, kiedy za cel postawimy sobie uwolnienie wszystkich Mudokonów, których jest prawie trzystu. Co więcej, aby uzyskać dobre zakończenie, przeżyć musi co najmniej połowa z nich. Zatem jeżeli chcemy z Oddworld: Abe’s Odyssee/New ‘n’ Tasty wycisnąć jak najwięcej, czeka nas masa kombinowania.

*w oryginalne Oddworld: Abe’s Odyssee z 1997r. zagrać można na PlayStation, PlayStation 2**, PlayStation 3**, PSP**, PlayStation Vita** i PC.
**we wstecznej kompatybilności (wersja cyfrowa lub płyta z PSone)

Oddworld: New ‘n’ Tasty – Alf’s Escape (Xbox One)
Just Add Water, 2014r.
Dodatek dostępny również na: PlayStation 4, PC, Mac


O ile podstawka to po prostu remake, o tyle Alf’s Escape to zupełnie nowa przygoda w świecie Oddworld.  Pierwsza od dawna i, jak na razie, ostatnia. Akcja dodatku osadzona jest mniej więcej w momencie powrotu Abe’a do Rapture Farms pod koniec gry. Podczas swojej podróży natykamy się na prowadzącego bar pracowniczy, tytułowego Alfa wyróżniającego się na tle wszystkich pozostałych Mudokonów wciśniętym na głowę fezem. Oczywiście postanawiamy mu pomóc i doprowadzić bezpiecznie do miejsca, w którym otworzymy portal do domu.

Mamy zatem do czynienia z jedną, wielką misją eskortową. Fakt, zajmuje ona tylko pół dodatku, ale 30 minut sterowania dwiema postaciami na raz to nie mało. Co prawda, kontrolę mamy wyłącznie nad tym, co robi Abe, ale Alf dzielnie podąża za nami. Kiedy ruszamy w prawo, on też stawia krok w prawo, a jeżeli udamy się w lewo, Alf zrobi to samo. Nic ponadto nie potrafi – ani skoczyć, ani kucnąć, ani nic. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że nasz towarzysz zazwyczaj trafia na inne niż my piętro, a więc uciekając z rzeźni, musimy brać pod uwagę przeszkody na trasie obu Mudokonów. Jest to z pewnością wymagające, ale nie niemożliwe.  Z resztą cały dodatek jest wyraźnie trudniejszy niż podstawka. Ma też więcej scen akcji, np. obrony Abe’a przed nadciągającymi z każdej strony strażnikami przy pomocy jednego z nich, nad którego umysłem przejęliśmy kontrolę. W Alf’s Escape gra się więc zupełnie inaczej i stanowi to miłe odświeżenie po podstawowym New ‘n’ Tasty.

In Space We Brawl (PlayStation 4)
Twin-stick shooter
Forge Reply, 2014r.
Gra dostępna również na: PlayStation 3, Xbox One, PC, Mac


W całej swojej karierze gracza nie napotkałem gry, która nie wywołałaby we mnie jakichkolwiek emocji. Zdarza się, że czasem pierwsza sesja z jakimś tytułem niezbyt mnie wciąga, ale później zawsze coś czuję. Czy to zachwyt, czy frustrację, ale zawsze coś. Przy In Space We Brawl odczuwałem jedynie pustkę. To dziwne, bo w założeniach ma to być bardzo „growa” gra, w której gameplay jest najważniejszy i mający dostarczać masę frajdy. W rzeczywistości okazuje się, że jest to produkcja niezmiernie mdła. Żaden jej element nie zapada w pamięć, rozgrywka nuży swoją nijakością i, pomimo bycia chaotyczną, ślamazarnością. A to tylko główny, imprezowy tryb gry. Równie kiepskie są też niestety fabularyzowane wyzwania, w których uczymy się kontrolowania poszczególnych statków i technik walki. Szkoda tylko, że precyzja poruszania się pozostawia sporo do życzenia, więc niektóre zadania wykonałem przypadkiem, a inne sobie odpuściłem, bo szkoda mi na ten tytuł czasu i nerwów.

Najsmutniejsze jest to, że widać gołym okiem, że twórcy mieli na otoczkę swojej gry jakiś pomysł. Wydaje mi się, że w założeniu miała być to zwariowana, śmieszna giereczka o zakręconych walkach w kosmosie. Narrator czytający wybierane opcje w trakcie każdej sesji dostaje nowy, dziwaczny głos i albo mruczy coś pod nosem, albo wyszczekuje tytuł, albo wymawia go głosem stereotypowego, kosmicznego geja. Nawet w trybie wyzwań instruujące nas postacie charakteryzują się kompletną obojętnością na zdrowie kadeta, czyli nas. Szkoda tylko, że to może brzmieć okej na papierze, ale na ekranie telewizora wypada strasznie odtwórczo. Przypomina to bardziej humor nastolatka próbującego być super edgy. Takie zachowanie wypada zawsze kiepsko, a stwierdzenie to pasuje też idealnie do In Space We Brawl.

Sky Force Anniversary (Xbox One)
Shoot ‘em up
Infinite Dreams, 2014r.
Gra dostępna również na*: PlayStation 4, PlayStation 3, PlayStation Vita, PC, Android


Zawsze stroniłem od shmupów. Ich wizja nigdy mnie nie pociągała i miałem wrażenie, że to gatunek pozbawiony fabuły i bardzo wymagający przez zastosowanie tzw. „bullet hell” – morza pocisków. Był to też jeden z nielicznych gatunków, którego nie spróbowałem, a nadarzyła się ostatnio okazja, aby to nadrobić. Z game passa z końcem listopada wypaść miał remake polskiego Sky Force. Postanowiłem zatem sprawdzić, czy to faktycznie nie gatunek dla mnie.

Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że wcale nie taki diabeł straszny i coś w tych shmupach jest przyciągającego. Sam Sky Force to też idealny start, bo jest to gra o relatywnie niskim tempie rozgrywki i zasypuje nas pociskami dopiero na późniejszych poziomach, kiedy to jesteśmy lepsi, a i nasz samolot został odpowiednio ulepszony za zbierane po drodze gwiazdki. Mnóstwo satysfakcji daje uporanie się w końcu z bossem, który dotąd kopał nam tyłek, a przeciskanie się pomiędzy nadciągającymi pociskami i rakietami wprowadza gracza w stan swego rodzaju hipnozy, kiedy to wyłącza się na wszystkie zewnętrzne bodźce i skupia tylko na lawirowaniu samolotem. Gra jest też fair wobec gracza i jasno sygnalizuje wszystkie nowe ataki przeciwników, więc zazwyczaj mamy odpowiednio dużo czasu na reakcję. Czasem jednak zdarza się, że podeśle nam serię pilotów-kamikaze z dołu ekranu, ale to ma miejsce wyłącznie raz czy dwa w całej kampanii.

Sky Force jest też całkiem przyjemną dla oka produkcją, ale wątpię, aby którykolwiek z przeciwników zapadł mi na dłużej w pamięć. Wszystkie projekty są dosyć odtwórcze, wzorowane na prawdziwych, lekko zmodyfikowanych maszynach. Natomiast bossowie to zazwyczaj albo przerośnięte samoloty i łodzie, albo olbrzymie maszyny kroczące naszpikowane karabinami i działami niczym jeże kolcami. Mimo to warto spróbować jeżeli w żadnego shmupa nie graliście, a macie ochotę to zmienić. Zwłaszcza, że, z tego co mi wiadomo, na androidzie dostępny jest Sky Force 2014 – wersja f2p Sky Force Anniversary.

*w oryginalne Sky Force z 2004r. zagrać można również na Androidzie, iOS i systemach mobilnych Symbian, PocketPC oraz Palm webOS.

Master Reboot (PlayStation 3)
Survival Horror/Logiczna/Symulator chodzenia
Wales Interactive, 2013r.
Gra dostępna również na: WiiU, PC

Dobrze wykonany symulator chodzenia potrafi być naprawdę ciekawym przeżyciem i przekazać graczowi niezwykle intrygującą opowieść. Źle wykonany symulator chodzenia okaże się nużący, a opowiadana w nim historia kompletnie zignorowana ze względu na brak zaangażowania grającego. Master Reboot niestety zalicza się do tej drugiej grupy. Zdaję sobie sprawę, że tytuł ten ma olbrzymi potencjał do interpretowania wydarzeń, skrawków informacji i symboli w nim się znajdujących, a jednak zupełnie nie potrafiłem się w ten świat wczuć i to pomimo tego, że jego koncepcja jest całkiem ciekawa.

Trafiamy bowiem do wirtualnej przestrzeni systemu SoulCloud, w którym po śmierci przechowywane są wspomnienia zmarłych, aby ich najbliższy mieli możliwość odwiedzania ich. Jednak przy transferze naszej świadomości coś poszło nie tak i miejsce, w którym się budzimy bardzo szybko okazuję się być nie tylko nieprzyjemnym, ale po prostu wrogim. Bez przerwy po piętach depta nam duch dziewczynki, który próbuje nas udusić. Wszędzie jest ciemno i niepokojąco pusto. Nie wiemy co ani dlaczego się dzieje. Naszą jedyną opcją jest przeskakiwanie pomiędzy kolejnymi wspomnieniami i rozwiązywanie ukrytych tam zagadek.

Gdyby pomysł na fabułę podparty był jeszcze jakimś angażującym gameplayem to efekt miałby szansę się podobać. Ten jest jednak wykonany po linii najmniejszego oporu i, choć zaimplementowano w nim wiele elementów, okropnie nudzi. Fakt, zagadki potrafią czasem sprawić nieco przyjemności, ale przez większość czasu chodzimy po pustych lokacjach i zbieramy kartki, aby potem dojść do wyjścia i wrócić do głównego huba gry. Żeby chociaż te lokacje były jeszcze jakoś interesujące wizualnie… Niestety, zarówno one, jak i cała gra są okropnie brzydkie. Ja wiem, różne gusta, ale Master Reboot wygląda jak ociosany toporem i pozbawiony tekstur. Przypomina to wszystko raczej kiepskiego moda do gry, aniżeli pełnoprawny tytuł. Słów szkoda też na okropne przerywniki filmowe wyglądające jakby były narysowane przez ośmiolatka. Nie, nie polecam w żadnym wypadku. Lepiej zainwestować w Layers of Fear albo The Vanishing of Ethan Carter. Nawet jeżeli znudzi was gameplay czy nie wciągnie historia, to przynajmniej pooglądacie ładne widoczki.

Galeria
Abe i Alf w Oddworld: New 'n' Tasty - Alf's Escape

Abe w Oddworld: New 'n' Tasty


Komentarze

Popularne posty