Opór (167)
Po
raz kolejny dopełnia się cykl życia MMO. Strzelankowe Defiance 2050 było z nami
w zasadzie od 2013 roku, pozostając niejako reliktem siódmej generacji konsol.
Toteż na nieco ponad tydzień przed zamknięciem serwerów, pochylam się nad ów
tytułem oraz fabularnymi DLC Castithan Charge Pack, Arkbreaker i The Gunslinger
Trials zanim na zawsze stracimy do nich dostęp.
Posłuchajcie…
Defiance 2050
Gatunek:
Strzelanka/MMORPG
Developer: Trion
Worlds
Rok
wydania: 2013r. (Defiance), 2018r. (Defiance 2050)
Grałem
na: Xbox Series X*
Gra
dostępna również na: Xbox One, Xbox 360, PlayStation 4, PlayStation 3, PC
*w
ramach wstecznej kompatybilności
Za
każdym razem doznaję delikatnego szoku, kiedy uzmysłowię sobie, że właśnie
ogrywany przeze mnie sieciowy tytuł pochodzi z zamierzchłych czasów siódmej
generacji konsol. Defiance 2050 jest jednym z nich, bo swój żywot rozpoczął
jeszcze w 2013 roku na Xboksie 360 oraz PlayStation 3 (wówczas nazywał się po
prostu Defiance). Jest to o tyle ciekawe, że w tamtych czasach gry MMO na
konsolach nie pojawiały się tak często jak teraz, a już zwłaszcza nie w modelu
free-2-play. Defiance było więc jednym z pionierów, łączących te dwie cechy.
Dopiero gdy kilka lat później na rynku pojawiło się Defiance 2050, czyli lekko
zmodyfikowana wersja przeznaczona na konsole ósmej generacji, „giereczkowo”
było już po szyję zanurzone w świecie online.
Myślę,
że to jeden z głównych powodów, dla których tytuł ten nie zakorzenił się zbyt
mocno w świadomości graczy. W 2013 roku oczy wszystkich skierowane były ku
Xboksowi One i PlayStation 4. W 2018 roku z kolei na rynku było na tyle innych
i lepszych bezpłatnych gier MMO, że, powiedzmy sobie szczerze, dość średnie
Defiance 2050 nie miało najmniejszych szans na przetrwanie. Największe atuty
gry Trion Worlds stały się wręcz branżową normą, a cała reszta po prostu nie
wyróżniała się na tle konkurencji. Średnio czytelne i wygodne w użytkowaniu
menu irytowało, strzelaniu brakowało „dupnięcia”, absolutnie wszystkie questy
odlano tu z jednej formy, a w dodatku całości towarzyszył fatalny, bo losowy
system zwiększania „mocy” bohatera poprzez ekwipowanie lepszego uzbrojenia.
Nie
pomogła nawet całkiem ciekawa otoczka fabularna Defiance 2050, bazująca na
debiutującym w 2013 roku serialu. San Francisco oraz jego okolice stały się wyniszczonym
międzygalaktyczną wojną pustkowiem, do którego ściągają tzw. Poszukiwacze Arki,
pragnący wzbogacić się na sprzęcie i surowcach pozyskiwanych z cyklicznie
spadających na Ziemię pozostałości po zniszczonej w kosmicznej bitwie flocie
ark. Sama fabuła niestety mocno tu nie domaga, nie będąc w stanie jakkolwiek
zainteresować gracza. Ot, kolejna opowiastka o przypadkowym najemniku,
wplątującym się w niemałą kabałę, która z dużym prawdopodobieństwem może mieć
fatalne skutki dla ludzkości, bo oto potężna broń wpadła w ręce fanatyków.
Nihil novi sub sole.
Miłym
dodatkiem jest natomiast fakt, że wszystkie przeznaczone dla oryginału DLC
zostały bazowo zawarte w nowej wersji gry, pełniąc tutaj rolę swego rodzaju end
game’u. Dodatkowe wątki odblokowują się bowiem po ukończeniu wątku głównego,
pozwalając przeżyć kilka mniej lub bardziej udanych przygód. Nie spodziewajcie
się jednak nie wiadomo czego. To raczej fabularna mielizna, nieróżniąca się
wręcz niczym od pozostałych zadań pobocznych z Defiance 2050. Tyle dobrego, że
związane z nowymi wątkami misje potrafią stanowić wyzwanie, choć trzeba
niestety przyznać, że bardzo często nie jest ono do końca fair.
A
jednak, z jakiegoś dziwnego powodu czuję specyficzną więź z tym tytułem. Zdaję
sobie sprawę, że daleko mu do perfekcji i pod wieloma względami dobija zaledwie
do przeciętności, ale kiedy myślę o Defiance, czuję ciepełko na serduszku. W
jakiś przedziwny sposób tytuł ten pozwala mi się cofnąć do prostszych czasów.
Toteż tym większy czuję smutek, że niedługo na ruiny San Francisco spadnie
ostatni fragment arki, bo wraz z 29 kwietnia serwery Defiance 2050 zostaną wyłączone.
A więc jeśli kiedykolwiek planowaliście produkcję Trion World sprawdzić, teraz
macie ostatnią szansę.
Defiance: Castithan Charge Pack
Dodatek
Developer: Trion
Worlds
Rok
wydania: 2013r.
Grałem
na: Xbox Series X*
Gra
dostępna również na: Xbox One, Xbox 360, PlayStation 4, PlayStation 3, PC
*w
ramach wstecznej kompatybilności
Był
taki czas, że niemalże każda strzelanka musiała mieć zaimplementowany tryb
hordy lub przynajmniej zapowiedziany dodatek, który by ów tryb wprowadzał. Nie
inaczej było z Defiance, bo Castithan Charge Pack jest w zasadzie niczym
więcej, jak hordą wzbogaconą o namiastkę fabuły. Fani uniwersum raczej nie
znajdą tu zbyt wiele interesujących informacji o świecie gry, bo poza jedną
misją, w której na zlecenie ugrupowania Thorn
Liro biegamy po mapie, zbierając nagrania audio, jedynymi zadaniami są tu pełne
przeciwników areny. I byłaby to naprawdę niezła opcja na zabawę dla grupki
znajomych, którzy chcą po prostu beztrosko ponaparzać do zakapiorskich mord.
Problem w tym, że wersja dodatku zawarta w Defiance 2050, czyli jedyna obecnie
dostępna, została wykastrowana z rozgrywania tychże aren w kooperacji,
odbierając im tym samym ich największą zaletę.
Defiance: Arkbreaker
Dodatek
Developer:
Trion Worlds
Rok
wydania: 2013r.
Grałem
na: Xbox Series X*
Gra
dostępna również na: Xbox One, Xbox 360, PlayStation 4, PlayStation 3, PC
*w
ramach wstecznej kompatybilności
Powyższy boss również trafił do gry wraz z dodatkiem - jest to jednak zadanie dla minimum 16 graczy, o co teraz dość trudno.
Największą
nowością w Arkbreaker było wprowadzenie możliwości wzywania po jego ukończeniu
tzw. Arkfalli, czyli wydarzeń społecznościowych związanych ze spadającymi na
Ziemię pozostałościami floty tytułowych ark. W obecnej sytuacji, kiedy na
serwerach nie ma już praktycznie żadnych graczy, traci to cały swój urok, bo
odarte zostaje z elementu społecznościowego. Jedynym, co nam pozostaje to
miałka kampania składająca się z sześciu misji, w trakcie których naszym celem
jest odebranie pozwalającego na przyzywanie ark urządzenia z rąk jakichś
bandyckich obdartusów. Tyle.
Defiance: The Gunslinger Trials
Dodatek
Developer:
Trion Worlds
Rok wydania:
2014r.
Grałem
na: Xbox Series X*
Gra
dostępna również na: Xbox One, Xbox 360, PlayStation 4, PlayStation 3, PC
*w
ramach wstecznej kompatybilności
Trochę
zawaliłem. Swoją przygodę z Defiance 2050 zakończyłem, stojąc na szczycie mostu
Golden Gate tuż po ostatniej misji z dodatku Arkbreaker. Dość poetyckie, acz
rozczarowujące, bo pozbawione wyzwania zakończenie. A przecież finał powinien
być definitywnym zwieńczeniem przebytej podróży, testującym nabyte przez nas w
jej trakcie umiejętności. Gdybym więc mógł cofnąć się w czasie, to właśnie
linię fabularną z The Gunslinger Trials zostawiłbym sobie na koniec, bo misje w
niej zawarte byłyby kapitalną ostateczną próbą.
Fabularnie
ponownie jest dość przeciętnie. Po zaginięciu Karla Von Bacha z Von Bach
Industries, główny bohater zostaje zwerbowany przez wspomnianą firmę do
udaremnienia grupce bandytów kradzieży EGO – wojskowej technologii jej
produkcji, przy okazji wyjaśniającej fabularnie interfejs gry. Na szczęście tym
razem poza miałką opowieścią, dostajemy też zestaw wymagających misji, w
trakcie których na specjalnych mapach będziemy musieli wykonać konkretne zadania
(np. zniszczenie skrzyń z amunicją lub zebranie informacji z komputerów kopalni),
oganiając się przy tym od ciągle napierających na nas przeciwników. Choć często
nasze życie wisi na włosku, misje nie sprawiają wrażenia niesprawiedliwych.
Większość przeciwników to bowiem półgłówki groźne jedynie w większych grupach,
a poziomy pełne są miejsc, w których możemy na chwilę przykucnąć i odsapnąć.
Ciekawiej robi się, kiedy na arenę wkroczy boss – przerośnięty gangus z
rakietnicą lub mech o zdecydowanie większej odporności na pociski.
Źródło obrazka |
Nie
da się jednak ukryć, że dodatek nie wprowadza w zasadzie niczego, czego w
podstawowej wersji gry by nie było. Toteż ponownie walczymy z tymi samymi
przeciwnikami, wszystkie mapy wyglądają podobnie, a nawet finałowy boss to w
zasadzie lekko zmodyfikowana wersja jednej z faz antagonisty głównej kampanii
fabularnej. Nie zmienia to jednak faktu, że ze wszystkich fabularnych DLC (bo
Defiance otrzymało jeszcze dwie paczki przedmiotów i innych bajerów, ale w
Defiance 2050 są one praktycznie nieodróżnialne od oryginalnej zawartości), to
właśnie The Gunslinger Trials okazało się być tym najlepszym. Mój tyłek został
skopany, ale po ukończeniu finałowej misji satysfakcja była niesamowita.
Komentarze
Prześlij komentarz