Wybory (165)

 

Project CARS 2 pokazuje piękno i potrzebę wyboru zdecydowanie lepiej niż gry Davida Cage’a, DONTNOD Entertainment i Telltale razem wzięte. A przecież, w teorii, to tylko wyścigi.

Posłuchajcie…

Project CARS 2

Gatunek: Wyścigi

Developer: Slightly Mad Studios

Rok wydania: 2017r.

Grałem na: Xbox Series X*

Gra dostępna również na: Xbox One, PlayStation 4, PC

*w ramach wstecznej kompatybilności

Slightly Mad Studios nie ma ostatnio zbyt dobrej passy. Zeszły rok okazał się dla londyńskiego studia wyjątkowo okrutny – najpierw z ich warsztatu wyjechał płonący wrak w postaci Fast & Furious: Crossroads, a niedługo później o bramę wyjazdową zahaczyło równie Project CARS 3. Jest to o tyle niezwykłe, że przecież dotąd spod ich ręki wychodziły niemalże same kapitalne produkcje. Świetnym tego przykładem jest wydane trzy lata wcześniej Project CARS 2, z którym miałem ostatnio przyjemność spędzić trochę czasu i… Ojej. Trochę nie wierzę, że to mówię, ale przy grze Slightly Mad Studios bawiłem się lepiej niż przy Forzie Motorsport 4.

Jest to o tyle dziwniejsze, że choć oba te tytuły na pierwszy rzut oka wydają się bardzo podobne, w rzeczywistości dzieli je przepaść. W przeciwieństwie do Forzy, Project CARS 2 nie bawi się w półśrodki i jest pełną gębą symulatorem. W zasadzie na pudełku gry powinno znajdować się ostrzeżenie, by w żadnym wypadku nie zasiadać do niej z padem w ręku, a raczej zainwestować w sensowną kierownicę. Już po kilku sekundach spędzonych za kółkiem pierwszego samochodu czuć, że tytuł ten projektowany był z myślą o sterowaniu kierownicą. Wprawdzie da się grać przy pomocy jakiegokolwiek innego kontrolera, ale zapanowanie nad samochodem w ten sposób na domyślnych ustawieniach sprawia zdecydowanie więcej problemów.

Jako, że nie posiadam w domu kierownicy, pierwsze kilkanaście wyścigów upłynęło mi na ciągłym pauzowaniu gry i bawieniu się opcjami, by dać sobie jakiekolwiek szanse na zajęcie sensownego miejsca. Na szczęście twórcy udostępnili szereg możliwości personalizacji modelu jazdy, dzięki którym nawet największy lamus będzie w stanie stanąć na podium. W moim przypadku pomogło włączenie systemu antypoślizgowego oraz dość znaczne obniżenie poziomu trudności. Wyścigi wciąż stanowiły wyzwanie, bo najmniejszy błąd mógł kosztować mnie utratę pozycji, ale przynajmniej nie kręciłem już bączków na co drugim zakręcie, nie będąc w stanie odpowiednio skontrować wymykającego się spod mojej kontroli samochodu przy pomocy gałki analogowej. Komfort grania i frajdy wzrósł więc nieporównywalnie, a ja mogłem skupić się przede wszystkim na drodze i pamiętaniu o sporadycznym zjechaniu do boksu, by zatankować lub zmienić opony w razie nagłej ulewy.

W Project CARS 2 piękne jest jednak to, że nawet po włączeniu pierdyliarda ułatwień, tytuł ten co rusz znajduje kolejne sposoby, by postawić przed nami wyzwanie. Ot, wjechanie w kałużę wywołuje efekt akwaplaningu, momentalnie odbierając nam jakąkolwiek kontrolę nad samochodem. Innym razem wyraźnie odczujemy zużycie opon, kiedy prowadzony bolid zacznie na prostej ściągać w jedną ze stron. Co więcej, różnice w prowadzeniu samochodów są kolosalne! To absolutnie pierwsza gra wyścigowa, w której od fabrycznych aut wolałem prowadzić kosmicznie wyglądające bolidy, bo zdecydowanie lepiej trzymały się drogi i pozwalały na szybsze pokonywanie zakrętów. Mało wam? Project CARS 2 pozwala na zabawę w pełnowymiarowych wyścigach wytrzymałościowych, więc najwięksi wariaci mogą na torze Le Mans spędzić pełną dobę. I to nie licząc czasu spędzonego przed wyścigiem na opcjonalnym treningu i kwalifikacjach! Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by bardziej niedzielni gracze przeszli od razu do wyścigu, przy okazji skracając jego czas trwania do i tak wymagających dwóch godzin.

Słowem kluczem w przypadku Project CARS 2 okazuje się więc „wybór”, bo tytuł ten dostosować można pod swoje preferencje w niemalże każdym aspekcie, dzięki czemu doskonale bawić się będą przy nim zarówno niedzielni ściganci, jak i najbardziej ortodoksyjni fani motorsportu. Przebierać można tu w szeregu mechanik, dziesiątkach zawodów, setkach samochodów i kilkunastu różnych trybach. Nawet pewne potknięcia pokroju sporadycznych błędów fizyki, skutkujących wystrzeleniem samochodu rywala w powietrze, czy też czasem niesprawiedliwych kar nakładanych przez sędziów nie są w stanie zmienić faktu, że Project CARS 2 to cudowna gra. I to na tyle cudowna, że autentycznie czuję po jej ukończeniu swego rodzaju pustkę.

Komentarze

Popularne posty