Po co wam wolność? (188)
Czasem najpiękniejsze opowieści powstają przy
ograniczonym budżecie, czego idealnym dowodem jest Road 96 – tytuł zaskakująco
aktualny i poruszający masę ważnych temat, choć pozornie może się wydawać, iż
jest to zaledwie czarno-biała opowieść drogi.
Posłuchajcie…
Road 96
Gatunek:
Przygodowa
Developer:
Digixart
Rok
wydania: 2021r.
Grałem
na: PC
Gra
dostępna również na: Nintendo Switch
Swoje trzy grosze o Road 96 dorzuciłem także w recenzji Kuby dla Gamerweb.pl
Graficzny przepych, złożone animacje oraz znani
aktorzy wcale nie są potrzebni, by móc opowiedzieć niesamowitą historię. Gry
niezależne udowadniają nam raz za razem, bo co rusz na rynku pojawia się
perełka, która pomimo swojej prostoty, kopie mocniej niż niejeden tytuł AAA.
Road 96 to kolejna tego typu produkcja, której bohaterami są nastolatkowie,
próbujący za wszelką cenę wydostać się z totalitarnej Petrii. Zrobić to można
tylko wyłącznie poprzez tytułową drogę 96, co uczyniło z niej miejsce
pielgrzymek wkurzonych dzieciaków.
Wszystko to wbrew pozorom jest jednak jedynie tłem
dla wydarzeń, które z perspektywy ośmiu nastolatków obserwujemy w trakcie
swojej podróży. Na naszej drodze spotykamy bowiem masę pozornie niepowiązanych
ze sobą indywiduów pokroju szukającej swojego syna pani policjant, gwiazdy
nacjonalistycznej telewizji, czy też pragnącego jej śmierci psychopaty Jaroda.
Ścieżki każdego z tych bohaterów skrzyżują się z naszą wielokrotnie, przez co
mimowolnie będziemy się z nimi zżywać. Kolejne rozmowy z nimi pomogą nam odkryć
ich historię i zrozumieć motywacje. Ba, niejednokrotnie stawia to ich w
zupełnie innym świetle, wcale ich przy tym nie wybielając. I jest to
zdecydowanie największa siła Road 96 – twórcy nie próbują ułożyć ładnej
historyjki, na której końcu zły pan okazuje się być tak naprawdę dobrym. To gra
o ludziach – o ich pragnieniach i obawach, o problemach, z którymi się
borykają, ale także o ich ułomnościach, którymi krzywdzą zarówno innych, jak i
samych siebie.
Protagoniści Road 96 choć są zaledwie obserwatorami
rozgrywających się wydarzeń, nie są w tym wszystkim bierni, mając jakiś wpływ
na napotykanych ludzi. Decyzje dialogowe oraz dokonywane czyny wpływają w
pewnym stopniu na nastroje społeczne w Petrii, co przełoży się potem na wyniki
zbliżających się wyborów oraz dalsze losy kraju. Wandalizując plakaty Tyraka,
obecnego dyktatora, stopniowo obniżać będziemy mu poparcie, a nakłaniając
innych do głosowania na Florres, jego przeciwniczkę, w końcu przekonamy ludzi
właśnie do niej, choć równie dobrze możemy wychwalać działania grupy
terrorystycznej Czarnych Brygad lub nawoływać do rebelii.
Toteż choć pod względem mechanicznym Road 96 wypada
raczej tak sobie - większość czasu spędzamy na rozmowach, przetykanych
minigierkami – trudno się od niej oderwać. Naprawdę chce się poznać dalsze
perypetie kolorowych bohaterów i może jakimś cudem sprawić, że losy Petrii
zostaną odmienione, a ich mieszkańców czekać będzie lepsze życie. Zwłaszcza, że
Road 96 nieustannie trzyma w napięciu, bo protagoniści mogą tutaj zginąć lub zostać
złapani przez wierną dyktatorowi policję, co może sprawić, że finalnie nie
poznamy wszystkich wątków. Stawka jest zatem wysoka, a że droga do granicy jest
długa i niebezpieczna – trudno jest się tutaj nudzić. Pamiętajcie jednak, by od
czasu do czasu przystanąć i zachwycić się prostą, ale zaskakująco ładną, pełną
miłych dla oka widoków grafiką, przy okazji delektując się kapitalnym
soundtrackiem.
Pięknie napisane! Pykmiś Wieszczem Narodu!
OdpowiedzUsuń