Granie mobilne (194)

 

Okazuje się, że są w życiu takie momenty, w których absolutnie nic nie będzie w stanie przeszkodzić w graniu poza domem, o czym przekonałem się kończąc przeznaczone na telefony The Mystery of Blackthorn Castle.

Posłuchajcie...

The Mystery of Blackthorn Castle

Gatunek: HOPA

Developer: Syntaxity

Rok wydania: 2015r.

Grałem na: Android

Gra dostępna także na: iOS

Choć w zeszłym tygodniu narzekałem na to, jak bardzo nie chce mi się grać w trakcie podróż, kilkunastogodzinna przeprawa autokarem w końcu mnie jednak złamała i w efekcie udało mi się ukończyć, tak jak planowałem, The Mystery of Blackthorn Castle. Sam tytuł oraz docelowa platforma powinny pozwolić wam już odgadnąć, że mamy tu do czynienia z produkcją z gatunku HOPA, czyli Hidden Object Puzzle Adventure. W skrócie oznacza to mniej więcej tyle, że rozgrywka polega na przemierzaniu kolejnych lokacji, odnajdowaniu poukrywanych w nich przedmiotów i rozwiązywaniu przy ich pomocy kolejnych, często dość prostych zagadek.

Tym razem robimy to na zlecenie wuja głównego bohatera, który listownie prosi go o udanie się do tytułowego zamku Blackthorn, celem odnalezienia ukrytego w jego wnętrzu skarbu. „Hopy” wbrew pozorom potrafią być dość ciekawymi fabularnie produkcjami, lecz niestety w przypadku The Mystery of Blackthorn Castle tak się nie stało. Prosta fabuła to wyłącznie pretekst do rzucenia się w wir rozsianych po zamczysku zagadek. Nie spodziewajcie się jednak, że będą one jakkolwiek wymagające. Cała trudność polega tutaj na dostrzeżeniu, znalezieniu, oraz użyciu konkretnego przedmiotu w odpowiednim miejscu. The Mystery of Blackthorn Castle przetestuje zatem raczej waszą spostrzegawczość i zdolność dostrzegania prostych powiązań, aniżeli inteligencję.

To powiedziawszy, wcale nie bawiłem się źle. Wręcz przeciwnie, prostota zagadek w połączeniu z przyzwoitą oprawą graficzną oraz zaskakująco dobrą muzyką sprawiły, że całość pochłonąłem niemalże w trakcie jednego posiedzenia, co było o tyle łatwe, że gra starcza na jakąś godzinkę, w porywach do dwóch, a ja w trasie z Danii do Polski do dyspozycji miałem ich aż trzydzieści. Nie jest to jednak produkcja, którą byłbym w stanie z czystym sercem polecać, bo The Mystery of Blackthorn Castle to taka parówka – tania i smaczna, ale mało jest w niej mięska.

Komentarze

Popularne posty