Lisia rączka (213)

 

A co, gdybym powiedział wam, że gra, w której jako furry przemierzamy kosmos w celu naprawiania zepsutych urządzeń przy pomocy bananów i czekoladowych szczoteczek, jest naprawdę warta waszej uwagi? Nie żartuję, FixFox jest tego idealnym dowodem.

Posłuchajcie…

FixFox

Gatunek: Przygodówka

Rok wydania: 2022

Grałem na: PC

Gra dostępna również na: Mac

O FixFox opowiadać będę także w 22. epizodzie podcastu TrójKast

Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy w życiu recenzenta jest odkrywanie niepozornych perełek, które następnie można z czystym sumieniem polecić pozostałym graczom. Zwłaszcza w przypadku produkcji niezależnych, które, ze względu na olbrzymie nasycenie rynku, z dużym prawdopodobieństwem mogłyby nie przebić się do świadomości masowego odbiorcy. A szkoda byłoby przecież, żeby taki FixFox przepadł bezpowrotnie gdzieś w odmętach nieskończonej biblioteki Steam.

Tytuł ten wygląda naprawdę niepozornie, nieco odstraszając niekiedy nadmiernie uproszczoną pixel-artową grafiką, a i sam pomysł na rozgrywkę, polegającą na naprawianiu zepsutych przedmiotów, może niektórych odrzucić. Wystarczy jednak włączyć FixFox zaledwie na chwilę, by poczuć absolutnie fantastyczny, lekko westernowy klimat odległej planety Karamel, na którą jako członek kosmicznej agencji naprawczej SPACR trafiamy z misją naprawienia zepsutego nadajnika i przywrócenia łączności z Ziemią.

Główną mechaniką FixFox jest zatem naprawianie zepsutych maszyn, ale uspokajam, nie jest to w żadnym razie symulator majstra, bo twórcy do kwestii naprawy podeszli z dość sporym luzem. O ile początkowo faktycznie sklejamy przerwane przewody i czyścimy zapchane wentylatory, o tyle dość szybko zaczynamy dostarczać urządzeniom potas, wrzucając do nich banany, a także pozwalamy ich czujnikom zapachu powąchać przesiąkniętą wonią jaśminu szczoteczkę do zębów. Czysta abstrakcja, przyznaję, ale w żadnym razie nie czyni to FixFox grą nielogiczną. Wręcz przeciwnie, całość, pomimo swojej abstrakcyjności, pozostaje nad wyraz intuicyjna.

Ponadto świetnie wpisuje się to w specyficzny klimat świata, w którym ludzie albo wyginęli, albo ze względu na pogarszające się warunki życiowe przeszli operacje, zmieniające je w ludzko-zwierzęce hybrydy (stąd właśnie FixFox). Samo Karamel zamieszkane jest natomiast w całości przez roboty, na czele z dwiema frakcjami, które toczą ze sobą odwieczny bój o narzędzia – jedni chcą je kolekcjonować, drudzy chomikować po rozsianych po świecie schowkach. Ktoś, kto wymyślał scenariusz do tej gry, musiał być na naprawdę dobrym kwasie.

I całe szczęście, bo dzięki temu udało mu się stworzyć coś zaskakująco dobrego. Pomimo całej tej abstrakcyjności i masy zawartej w grze humoru, FixFox opowiada konkretną, całkiem złożoną i niespodziewanie poruszającą opowieść o marzeniach, miłości i akceptacji. Rozpoczynając swoją przygodę zakładałem, że spędzę na Karamel kilka relaksujących godzin, naprawiając sprzęty przy akompaniamencie gitarowej muzyk, ale kompletnie nie spodziewałem się, że widząc na ekranie napisy końcowe, będę tak mocno przejęty losem bohaterów tej szalonej, kosmicznej opowieści.

Komentarze

Popularne posty