Jestem bohaterem (229)

 

By zostać bohaterem wcale nie potrzeba odwagi i muskulatury. Wystarczy odrobina determinacji i ukończenie Quest for Glory: So You Want To Be a Hero.

Posłuchajcie…

Quest for Glory: So You Want To Be a Hero

Gatunek: Strzelanka TPP

Producent: Sierra On-Line

Rok wydania: 1992

Grałem na: PC

Gra dostępna także na: Amiga, Atari ST, NEC PC-9801, Mac

Mój tekst o Quest for Glory: So You Want To Be a Hero dla Pograne.eu

Nigdy nie należałem do grona największych fanów gier przygodowych. To zdecydowanie nie mój typ rozgrywki, a już zwłaszcza, kiedy obciążony jest przywarami klasyków wydawanych w okolicach lat dziewięćdziesiątych i wczesnych lat dwutysięcznych. Tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, że mnóstwo z nich katowało graczy niezbyt intuicyjnymi zagadkami, nierzadko pozwalając na progresję do kolejnych lokacji bez potrzebnych do ich ukończenia przedmiotów w ekwipunku.

Sierra On-Line nie jest tu wyjątkiem, lecz nie zmienia to faktu, że stworzone przez nich przygodówki mają ten specyficzny klimat, który sprawia, że nawet taki malkontent jak ja jest w stanie wciągnąć się w opowiadane w nich historie. Toteż nie miałem najmniejszych wątpliwości, że również Quest of Glory dołączy do grona Leisure Suit Larry i Space Questów, tworzących grupę moich ulubionych przygodówek. Nie da się jednak ukryć, że tytuł ten znacząco różni się od pozostałych klasyków Sierry.

Jest to bowiem dość specyficzny mariaż klasycznej przygodówki point-and-click z pełnoprawnym RPG-em. Toteż, choć rozgrywka z grubsza przypomina wymienione powyżej produkcje, Quest for Glory oferuje również kilka klas postaci z różniącymi się statystykami, levelowanie i walkę z przeciwnikami, a także wiele rozwiązań niektórych zagadek. Sprawia to, że teoretycznie do gry podchodzić można kilkukrotnie, za każdym razem otrzymując nieco inne wyzwanie. Uwzględniono nawet kilka zakończeń, choć nie należy spodziewać się diametralnych różnic. Ot, czysta kosmetyka.

Warto też nadmienić, że Quest for Glory to nic innego, jak remake wydanego trzy lata wcześniej Hero’s Quest, który poprawia nie tylko grafikę, ale również sterowanie, rezygnując z przestarzałych komend na rzecz zdecydowanie bardziej współczesnej mechanik „wskaż i kliknij”. W efekcie powrót do gry nawet po trzydziestu latach od premiery okazuje się zaskakująco mało bolesny, aczkolwiek późniejsze sięgnięcie po wydany nieco wcześniej sequel boli dwa razy mocniej.

Komentarze

Popularne posty