Kosmiczny horror w polskim wydaniu (108)



Zarówno kosmiczny, jak i japoński horror to niezwykle ciekawa tematyka i coś, co zdecydowanie przypadnie każdemu do gustu, a już zwłaszcza w przypadku tej drugiej kategorii. Niemniej warto od czasu do czasu wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować nowego gatunku. Natomiast premiera World of Horror we wczesnym dostępie jest właśnie idealnym momentem by liznąć nieco klimatów Lovecrafta i Junjiego Ito. Dlaczego? O tym poniżej.

Zapraszam!
Kosmiczny horror w polskim wydaniu


Pojęcie horroru zostało niestety niesamowicie rozwodnione przez twory pokroju Paranormal Activity czy też innej Annabelle. Toteż moim pierwszym skojarzeniem z tym gatunkiem jest niezbyt ambitna rozrywka dla mas (niczego oczywiście fanom takowych filmów nie ujmując). Bardzo długo za horrorami nie przepadałem i prawdę powiedziawszy nadal jest to jeden z ostatnich gatunków filmowych, który mam ochotę oglądać w kinie, miejsca ustępują wyłącznie komediom romantycznym z Karolakiem. Nawet książkowe „straszydła” średnio mnie pochłaniają i pomimo przeczytania kilku powieści Kinga niezbyt to wszystko do mnie przemawia.

Pewnego rodzaju objawieniem natomiast było dla mnie zetknięcie się z H.P. Lovecraftem i pojęciem kosmicznego horroru, które kompletnie zmieniło moje postrzeganie tego, czym horror może być jeżeli tylko trafi w odpowiednie ręce. Co prawda opowiadania i klimaty Samotnika z Providence. Początkowo bardzo mocno kojarzył mi się z „hardokorowymi” nastolatkami silącymi się na bycie mrocznymi i jarającymi się mackami wszelakiego typu. Jednak kiedy tylko dałem Lovecraftowi szansę, okazało się, że cała idea kosmicznego horroru to coś niesamowitego, bowiem nie chodzi o macki, ryboludzi czy wyskakujące spod oceanu potwory z gębą ośmiornicy. Kosmiczny horror straszy bezsilnością wobec niewyobrażalnego, jak choćby w opowiadaniu „Kolor z Przestworzy”, w którym coś w rodzaju spadającej z nieba komety stopniowo wysysa z całej okolicy życie, doprowadzając ludzi do szaleństwa.


Z podobnymi klimatami zawsze kojarzyła mi się z kolei japońska szkoła horroru, czyli temat, w którym na dobrą sprawę wciąż jestem zielony, co jednak niezmiernie chciałbym zmienić. Japończycy pozostają wyjątkowi niemalże we wszystkim, co robią i nie inaczej jest z horrorem właśnie – zwłaszcza jeżeli mowa o mandze. Chyba najsłynniejszym obecnym mangaką jest Junji Ito, który od zawsze kojarzył mi się z japońskim odpowiednikiem Lovecrafta. Dotąd poznałem wyłącznie jeden jego komiks, a mianowicie „The Enigma of Niagara Falls”, której fabuły nie zamierzam jednak opisywać, bo brzmi ona okropnie japońsko, czyli nieco absurdalnie. Niemniej polecam zapoznać się z tą historię. Nie jest długa, ale nadrabia to dość ciekawym pomysłem.

Gier w podobnych klimatach ukazało się już dosyć sporo. Z resztą w przeciągu zaledwie kilku lat dostaliśmy chociażby Call of Cthulhu, Preya czy też The Sinking City, a do tego masę mniejszych projektów niezależnych autorów. Jednym z nich jest World of Horror, który końcem lutego ukazał się w ramach wczesnego dostępu na komputery osobiste. Tytuł ten stanowi swego rodzaju połączenie horroru Lovecrafta z mangami Junjiego Ito, do czego potwierdzenia wystarczy jeden rzut oka na grę. World of Horror stara się odwzorować styl Ito nie tylko w pomysłach na rysunki, ale także w kresce. Obrazy na ekranie wyglądają niemalże jak żywcem wyrwane z kart mangi, a do tego całość przyprawiona jest tłem fabularnym mówiącym o wpływających na mieszkańców pewnego portowego miasteczka uśpionych bóstwach, których przebudzenie miałoby być katastrofalne w skutkach.


Sama gra to swego rodzaju paragrafówka, w której naszym celem jest zbadanie pięciu niepokojących wydarzeń by koniec końców powstrzymać wyznawców bóstwa przez jego przyzwaniem. Utrzymanie gry w stylistyce retro (co tyczy się zarówno grafiki, jak i muzyki) oraz pozorna prostota rozgrywki mogą nie wyglądać zachęcająco, ale z World of Horror jest jak z większością historii z nurtu kosmicznego horroru – trzeba się w nie zagłębić by naprawdę je docenić. World of Horror, jeżeli tylko damy mu szansę, okazuje się być zaskakująco rozbudowaną grą łączącą w sobie wiele gatunków. Mamy tu bowiem typowe dla RPG-ów statystyki i zbrojenie się, nieco rozmów z bohaterami niczym w powieściach wizualnych, a także turowe walki z groteskowymi stworami.

Nie zamierzam się jednak zagłębiać w szczegóły, bo musiałbym się rozpisać na następne kilka dobrych akapitów, a nie dlatego piszę ten tekst. Na właściwy tekst o World of Horror przyjdzie pora, kiedy opuści on Early Access. Cały ten tekst opowiadający o Lovecrafcie, Ito i samej grze stworzyłem po to, by dać Wam znać, że w oceanie pełnym różnej jakości gier niezależny pojawiła się prawdziwa perła będąca nie tylko prześwietną grą, ale także niezłym miejscem by rozpocząć swoją przygodę z kosmicznym lub/i japońskim horrorem. Osobiście czekam właśnie na swój pierwszy tom mang Junjiego Ito, a Wam gorąco polecam zapoznanie się z World of Horror. To bardzo unikatowy tytuł i myślę, że warto twórców próbujących czegoś świeżego docenić. Zwłaszcza, że w tym przypadku jest to równoznaczne ze wsparciem dla polskiej odnogi branży growej. Jeżeli nadal nie jesteście przekonani to możecie również kliknąć w TEN link i przeczytać moje bardziej szczegółowe wrażenia dla serwisu Gamerweb.

Komentarze

Popularne posty