Znów dzieckiem być (196)
Dwie
gry cofnęły mnie w tym tygodniu do czasów dzieciństwa. Growing Up dość
dosłownie pozwoliło mi jeszcze raz przeżyć młodość od narodzin aż po maturę. Delta
Force: Task Force Dagger z kolei przypomniało mi ile radości odnajdywałem niegdyś
w ogrywaniu podobnych mu strzelanek o nieco niższym budżecie.
Posłuchajcie…
Growing Up
Gatunek: Visual
Novel
Developer:
Vile Monarch
Rok
wydania: 2021r.
Grałem
na: PC
Gra
dostępna wyłącznie na PC
Moja recenzja Growing Up dla Gamerweb.pl
To
jak mocno okres dojrzewania rzutuje na przyszłość każdego z nas odkrywamy
najczęściej, kiedy już dorośniemy i zbieramy owoce naszych młodzieńczych
decyzji. To właśnie wtedy mamy najwięcej wolnego czasu i energii, które możemy
poświęcić na swój rozwój, a jedynym przeciwnikiem w tym względzie jest nasze
własne lenistwo, podpowiadające nam, że zamiast wkuwać matmę, lepiej byłoby
wyskoczyć z chłopakami na piwko do parku. I najlepsze w tym jest to, że wcale
nie musi być to gorszą alternatywną, bo nawiązane w takich chwilach przyjaźnie
mogą zaprocentować wiele lat później. Życie jest jednak loterią, więc jako
młodzik wszyscy obstawiamy w ciemno z nadzieją, że pozwoli nam to wygrać w
życie.
W
podobny sposób do tematu podeszło studio Vile Monarch, decydując się na
przedstawienie dorastania w formie gry. Growing Up jest bowiem symulatorem
życia, w którym prowadzimy naszego bohatera od narodzin aż do pełnoletności,
starając się po drodze dokonywać takie wybory, które zapewnią mu jak najlepszą
przyszłość. I nie jest to wyłącznie czcze gadanie, bo Growing Up oferuje
kilkadziesiąt różnych zakończeń w zależności od podjętych w trakcie zabawy
decyzji. Co najlepsze, nie sprowadza się to tylko i wyłącznie do nauki
konkretnych umiejętności i zdobywania wiedzy z danego zakresu, ale także
relacji międzyludzkich, bo na naszej życiowej drodze staną naprawdę różni
ludzie – na naszych rówieśnikach poczynając, a na lokalnych autorytetach
kończąc. Możemy więc zdecydować, by zamiast siedzenia w książkach, skupić się
na sporcie bądź zostać protegowanym miejscowego kreatora mody, co otworzy nam
drogę do zupełnie innej przyszłości.
Na
papierze brzmi to niesamowicie, ale w rzeczywistości nie jest już niestety aż
tak kolorowo. Growing Up okazuje się bowiem całkiem niezłą, ale koniec końców
mocno powtarzalną powieścią wizualną, w której lwią część czasu spędzamy na balansowaniu
pomiędzy szczęściem głównego bohatera a zadowoleniem jego rodziców. Natomiast,
choć wiele dróg rozwoju, losowo dobierani dla każdej rozgrywki bohaterowie i dziesiątki
możliwych zakończeń jawi się niezwyklem zachęcająco, tak w praktyce wszystko to
ma znikomy wpływ na rozgrywkę, więc nawet rozpoczynając kolejne przejście,
zabawa wyglądać będzie z grubsza tak samo. Zmieni się jedynie część dialogów ze
względu na zmieniającą się obsadę bohaterów. Mimo wszystko bawiłem się przy
Growing Up naprawdę dobrze, a te kilka godzin potrzebnych na jednorazowe
przejście upłynęło mi nim zdążyłem się obejrzeć. Jest więc dobrze, choć mogło
być zdecydowanie lepiej.
Delta Force: Task Force Dagger
Gatunek:
Taktyczny FPS
Developer:
Zombie Studios
Rok
wydania: 2002r.
Grałem
na: PC
Gra
dostępna wyłącznie na PC
Taktyczne
strzelanki to chyba najszybciej starzejący się gatunek na świecie. Przekonuję
się o tym raz za razem, kiedy postanawiam powrócić do jednej z takowych
produkcji, bo zazwyczaj okazuje się, że przez ograniczenia techniczne taktyki
jest w tym tyle, co kot napłakał. Prześmiesznie w kontekście współczesnych gier
wypada chociażby Rainbow Six wraz z samodzielnym dodatkiem Rainbow Six: Rogue Spear, w których to poziomy można było w zasadzie przelecieć bez przejmowania
się podchodami tudzież zachowywaniem ciszy i spokoju. Nie inaczej jest w
przypadku Delta Force: Task Force Dagger, które miało dość spore ambicje jak na
czas premiery, ale budżet i ograniczenia techniczne nie pozwoliły grze rozwinąć
skrzydeł.
Niski
budżet widać tu już na pierwszy rzut oka za sprawą absolutnie fatalnej oprawy
graficznej, straszącej niską rozdzielczością, ubogim otoczeniem oraz komicznie
wyglądającymi broniami na ekranie, do których ukazania wykorzystano obrazki. I
jasne, sporą winę za ten stan rzeczy ponosi fakt, że Task Force Dagger to
samodzielny dodatek do wydanego dwa lata wcześniej Delta Force: Land Warrior,
ale wciąż w 2000 roku na rynku dostępne były takie produkcje jak Half-Life czy
The Operative: No One Lives Forever, które poziomem graficznym deklasowały
produkcję NovaLogic, nie mówiąc już o omawianym tutaj rozszerzeniu.
Pierwszy
kontakt z grą jest zatem dość bolesny i niestety najprawdopodobniej nie
zostanie on wam wynagrodzony przez resztę rozgrywki, bo ta bywa okrutnie
nużąca. Kampania to szereg luźno powiązanych ze sobą misji, w których jako
członek tytułowego oddziału Delta Force trafiamy do Afganistanu, by tam walczyć
z terroryzmem. Brak tu jednak konkretnej fabuły, więc całość przypomina raczej
zestaw map do odhaczenia, a nie faktyczną kampanię. Da się na to jednak
przymknąć jeszcze oko, zważywszy na czasy, w których wyszła ta gra.
Zdecydowanie
poważniejszym problemem jest natomiast to, że kolejne misje to w zasadzie
bezustanny recykling tych samych pomysłów. Nasze zadania zazwyczaj skupiają się
do wyeliminowania sił przeciwnika w ich bazie, wysadzenia kilku pojazdów i
udania się do punktu ekstrakcji, czego rutynę od czasu do czasu przełamują
nieco ciekawsze cele pokroju eskortowania dziennikarza tudzież zasadzenia się
na konwój Talibów. W efekcie większość z 25 misji zlewa się w bezkształtną,
pełną afgańskich gór i podziemnych tuneli masę. Paradoksem jest natomiast to,
że mimo wszystko bawiłem się przy Delta Force: Task Force Dagger całkiem
nieźle, ale to już raczej wynik mojej skrzywionej miłości do starych,
niskobudżetowych strzelanek, na których się przecież wychowywałem.
Komentarze
Prześlij komentarz