Piekło na Ziemi (218)

 

Cóż, w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej nie jest to zbyt szczęśliwe zestawienie tytułów, bo nie dość, że Hell Let Loose to ultrarealistyczny sieciowy shooter, osadzony w czasach drugiej wojny światowej, to w dodatku Organ Trail jest grą o podróży przez zniszczone epidemią zombie Stany Zjednoczone, celem znalezienia azylu na ich Zachodzie. Nie zmienia to jednak faktu, że oba te tytuły są solidnymi produkcjami, które zdecydowanie warto jest poznać.

Posłuchajcie…

Hell Let Loose

Gatunek: FPS

Deweloper: Gearbox Software

Rok wydania: 2019

Grałem na: Xbox Series X

Gra dostępna również na: Xbox Series S, PlayStation 5, PC

O Hell Let Loose opowiadam także w 23. epizodzie podcastu TrójKast

Pisząc trzy lata temu o swoich wrażeniach ze wczesnodostępowej wersji Hell Let Loose, wyraziłem swoje obawy, co do niepewnej przyszłości tejże gry, podyktowanej wysokim progiem wejścia i  jej ukierunkowaniem na dość specyficzną grupę odbiorców – militarnych freaków. Cieszę się zatem, że kreowany przez moją głowę czarny scenariusz nie spełnił się i ten ultrarealistyczny sieciowy shooter żyje i ma się naprawdę dobrze. Ba, w zeszłym roku zaliczył swój debiut na konsolach nowej generacji, co okazało się perfekcyjną wymówką, by jeszcze raz pójść w kamasze i sprawdzić, co tam zmieniło się na drugowojennym froncie.

Pozornie nie zabrzmi to zbyt pozytywnie, ale zmian względem wczesnego dostępu jest tu zaskakująco niewiele. Pojawiło się kilka dodatkowych map, ale próżno szukać tu nowych trybów rozgrywki, czy lokacji znanych z frontu wschodniego. W ogólnym rozrachunku, jeżeli graliście w Hell Let Loose trzy lata temu, to wasze doświadczenie nie będzie różnić się znacząco od doświadczenia osób dopiero teraz ruszających do boju. Jest to jednak wyłącznie pozorna wada, bo prawda jest taka, że Hell Let Loose już w momencie wczesnodostępowego debiutu było pełnoprawnym produktem, który przez kolejne miesiące od premiery otrzymywał tylko potrzebne w niektórych miejscach szlify.

Sama edycja konsolowa wypada naprawdę dobrze, choć mam wrażenie, że jest ona nieco mniej zachwycająca wizualnie niż komputerowy pierwowzór. To dobrze, bo już w obecnej formie Hell Let Loose zdarzają się miejscami spore spadki klatek, aczkolwiek dzieje się to wyłącznie przy większych zawieruchach z udziałem sporej liczby graczy. W pozostałych przypadkach gra trzyma w miarę stabilne 60FPS z pewnymi zjazdami w okolice pięćdziesiątki. Sterowanie padem również wypada nie najgorzej, ale wyraźnie czuć, że jest to tytuł, który stworzony został z myślą o PC i to właśnie na nim najlepiej jest go doświadczyć.

Nawet nie chodzi tutaj o większą precyzję celowania. Ta jest oczywiście plusem, ale konsolowe Hell Let Loose ma dużo większy problem – niską czytelność przy siedzeniu w dalszej odległości od ekranu. To gra, w której w trakcie dwu i półgodzinnych meczów przez większość czasu siedzimy w krzakach, obserwując horyzont lub mierząc wzrokiem pobliskie szuwary w poszukiwaniu przeciwnika. Siedząc trzy metry od telewizora jest to niekiedy niemożliwe, co w grze, w której umiera się od zaledwie jednej kuli, często kończy się śmiercią. Absolutnie nieczytelna jest też mapa przy wyborze respawnu, której nie da się przybliżyć, więc gracza czeka spacerek do telewizora, by móc cokolwiek dostrzec. Niemniej, nawet z tymi wadami, Hell Let Loose to oferująca unikatowe doświadczenie gra, którą warto poznać niezależnie od platformy.

Organ Trail

Gatunek: Survival

Deweloper: The Men Who Wear Many Hats

Rok wydania: 2011

Grałem na: iOS

Gra dostępna również na: PlayStation 4, PlayStation Vita, Ouya, PC, Mac, Android

Zombie zaczynają ostatnimi czasy nieco tracić na popularność, choć pisząc te słowa, zdaję sobie sprawę, że w przeciągu ostatniego pół roku swoją premierę miało Dying Light 2: Stay Human oraz Back 4 Blood. Nic to dziwnego, bo nigdy ich się do końca nie pozbędziemy, ale wyraźnie czuć, że truposze coraz mocniej odchodzą do lamusa. Okres ich największej popularności w grach przypadał jakoś na okolice 2010 roku, kiedy wszyscy zagrywali się w Left 4 Dead, Dead Rising 2, kolejne odsłony trybu Zombies w Call of Duty, czy – choć to już w zdecydowanie mniejszej liczbie grających – Organ Trail właśnie.

To dość ciekawa produkcja, bo łączy ona w sobie klimat serialu The Walking Dead z formułą doskonale znaną starszym graczom z kultowego już The Oregon Trail, czyli gry survivalowej, w której naszym celem było przebycie szlaku oregońskiego, prowadzącego ze wschodu Stanów do położonego na ich zachodzie Oregonu. Organ Trail przenosi natomiast akcję gry o kilkaset lat wprzód, do rzeczywistości, w której plaga powstających z grobów nieumarłych zdziesiątkowała amerykańskie społeczeństwo. Chodzą jednak słuchy, że gdzieś na wybrzeżu Pacyfiku istnieje bezpieczna przystań, gdzie ludziom żyje się dostatnio. Wyruszamy więc swoim wysłużonym kombiakiem w podróż wraz z czterema kompanami, by zyskać szansę na lepsze jutro.

Na drodze czyhać będzie na nas jednak mnóstwo niebezpieczeństw, a zombiaki są najmniejszym z naszych zmartwień, bo notorycznie życie uprzykrzać będą nam ataki gangów motocyklowych tudzież stada pędzących w popłochu jeleni. Ale wszystko to i tak mały pikuś w porównaniu z naszym największym przeciwnikiem – losem. W trackie podróży, co jakiś natykać będziemy się na wydarzenia losowe. Ot, czasem spotkamy wędrownego kuglarza, a innym razem znajdziemy trochę dzikich owoców, ale nie zawsze będą to sytuacje dla na nas pozytywne, bo zdarzyć się może, że któryś z naszych podopiecznych zachoruje, samochód ulegnie awarii, a jakby tego było mało, sami zostaniemy ugryzieni przez zombiaka.

Ostoją są dla nas miasta i pomniejsze osady, w których nie tylko odpoczniemy i naprawimy auto, ale też uzupełnimy nasze zapasy żywności, paliwa oraz części zapasowych. To również świetna okazja, by porozmawiać z lokalsami, nieco pohandlować, czy wziąć udział w kilku zleceniach bądź samemu udać się na poszukiwania przydatnych przedmiotów w okolicznych lasach. Wszystko to wciąga jak diabli, a w czerpaniu masy frajdy nie przeszkadza nawet stosunkowo wysoki poziom trudności oraz fakt, że oprawa graficzna już w momencie premiery była mocno przedpotopowa.

Komentarze

Popularne posty