Próba cierpliwości (232)
Quest
for Glory II: Trial By Fire rzeczywiście poddał mnie próbie, jednak nie ognia,
a cierpliwości.
Posłuchajcie…
Quest for Glory II: Trial By Fire
Gatunek:
Przygodówka/RPG
Producent:
Sierra On-Line
Rok
wydania: 1990
Grałem
na: PC
Gra
dostępna także na: Amiga
Mój tekst o Quest for Glory II: Trial By Fire dla Pograne.eu już wkrótce
Możemy
sobie mówić, że grafika w grach wcale nie jest najważniejsza, mile łechcząc tym
samym swojego ego, ale prawda jest taka, że niestety ma ona dość spore
znaczenie. I mówię to jako osoba, która dość chętnie cofa się w czasie, by
doświadczać klasyków z dawnych lat. Świetnie ukazuje to Quest for Glory II:
Trial By Fire, które, w przeciwieństwie do oryginału, nie doczekało się
oficjalnego remake’u, ułatwiającego nowym graczom zapoznanie się z tym
przygodowym klasykiem.
Wprawdzie
pierwsze Quest for Glory nawet w grafice VGA jest obecnie już mocno
przestarzałe, ale odświeżona wersja wprowadziła szereg istotnych zmian, które
zdecydowanie uprzyjemniają zabawę, a których w „dwójce” niestety brakuje. Mniejsza
już z przedpotopową grafiką, bo do tej idzie się przyzwyczaić. Zdecydowanie
większym problemem wykonywanie akcji za pośrednictwem wpisywanych ręcznie komend,
co w połączeniu z dość umowną oprawą staje się zwyczajnie upierdliwe, kiedy
przez kilkanaście minut zastanawiamy się, jak popchnąć akcję do przodu, bo nie
możemy rozszyfrować, czym jest ta zbitka pikseli na środku ekranu i do czego
może ona służyć.
Sprawy
nie ułatwia fakt również dość skąpy w kwestii wskazówek scenariusz. Pustynne,
wzorowane na arabskich bazarach miasto Shapeir, do które trafiamy wraz z grupką
przyjaciół z oryginału, by ocalić je przed władającymi czterema żywiołami
dżinami, to natomiast istny labirynt, po którym skuteczne nawigowanie bez
wydrukowanej na papierze (lub dołączonej w ramach zabezpieczenia antypirackiego
do instrukcji) mapy graniczy z niemożliwością. Nietrudno jest zatem skończyć,
błąkając się po plątaninie identycznych korytarzu, nie wiedząc dokąd i w jakim
celu powinno się udać.
Najdziwniejszym
jest jednak fakt, że choć znaczna część zabawy upłynęła mi na przeklinaniu i
złorzeczeniu na twórców, Quest for Glory II: Trial By Fire wciąż mi się
podobał. Niby daleko mu do poziomu oryginału, ale mimo wszystko ma w sobie
pewien urok i specyficzny klimat bliskowschodnich krain, który nieustannie
przyciąga do ekranu, zachęcając do zaciśnięcia zębów i poświęcenia się odrobinę
dla dobra Shapeir i jego mieszkańców.
Spora
w tym zasługa zabawnego, choć nieco niedopieczonego scenariusza, a także kilku ciekawych
opcji pokroju wprowadzenia możliwości targowania się z kupcami i nabycia
własnego, służącego za środek transportu dinozaura. Toteż pomimo wielu
problemów, Quest for Glory II: Trial By Fire wciąż jest tytułem na tyle
unikatowym, że warto przymknąć oko na niedociągnięcia i wyruszyć w podróż uliczkami
baśniowego Shapeir.
Komentarze
Prześlij komentarz