Bohaterska klasyka (235)


Dość przewrotnie opowiem Wam dziś o Sokobos, czyli grze o klasycznym bohaterze; oraz o Quest for Glory: Shadows of Darkness, czyli klasycznej grze o bohaterze.

Posłuchajcie…

Sokobos

Gatunek: Logiczna

Producent: Daisy Games

Rok wydania: 2022

Grałem na: PC

Gra dostępna także na: Mac

O Sokobos opowiadam również w 28. odcinku TrójKastu

Absolutnie uwielbiam momenty, kiedy to ni stąd, ni zowąd odkrywam kompletnie nowym gatunek gier, o którym wcześniej nie miałem zielonego pojęcia. No, może nie gatunek, a raczej podgatunek, bo sokoban to przecież jeden z rodzajów gier logicznych. Jestem przy tym święcie przekonany, że każdy z Was w jakimś momencie swojego życia natknął się choćby i przelotnie na tytuł, którego główną mechaniką było przesuwanie pudeł w zaznaczone na planszy miejsca. Oryginalny Sokoban z 1982 roku spłodził bowiem rzeszę naśladowców —  jednym z nim jest właśnie Sokobos.

To dość ciekawa wariacja na temat gatunku, bo nie wcielamy się tu w szeregowego magazyniera, lecz w greckiego herosa imieniem Aeschyllus, który przysiągł Zeusowi, że własnoręcznie wybuduje świątynię ku jego czci. Fabuła jest tutaj oczywiście tylko wymówką do przesuwania kolejnych fragmentów budowli, ale jest ona mimo wszystko całkiem przyjemnie przemyślana i faktycznie wpisuje się w nurt greckich tragedii, co kapitalnie współgra z odwołującym się do malarstwa wazowego stylem graficznym.

Jest to też przede wszystkim miła odskocznia od ciągłego głowienia się nad rozwiązywaniem kolejnych plansz. Te dość szybko robią się bowiem całkiem wymagające, bo choć zaczynamy od prostego przesuwania klocków, to już kilku planszach zaczynamy napotykać zmieniające orientację elementu płytki, wymagającego zbudowania mostu rzeki, czy też rozlane farby, służące do malowania fragmentów świątyni. Toteż odgadnięcie odpowiedniej kolejności wymaga zdolności myślenia kilka ruchów wprzód i potrafi tym samym przyprawić o ból głowy, ale koniec końców wynagradza nasze trudy solidną dawką satysfakcji.

Quest for Glory: Shadows of Darkness

Gatunek: Przygodówka

Producent: Sierra Entertainment

Rok wydania: 1993

Grałem na: PC

Gra dostępna wyłącznie na PC

Moja recenzja Quest for Glory: Shadows of Darkness dla Pograne.eu

Według zapewnień twórców czwarta odsłona serii miała być dotychczas najmroczniejszą, a zarazem najtrudniejszą z odbytych przez głównego bohatera przygód. Nie kłamali, bo już sam początek wita nas nie ciepłą strawą i napitkiem w lokalnej karczmie, a bolesnym upadkiem na stertę kości w ciemnej, cuchnącej śmiercią jaskini. Wydostanie się z niej, wcale nie poprawia naszej sytuacji, bo okazuje się, że oto trafiliśmy do Mordavii – upadającej krainy, zamieszkiwanej nie tylko przez wschodnioeuropejską ludność, ale też przede wszystkim przez wampiry i wilkołaki.

To dość ciekawe doświadczenie, bo choć samo miasto i okoliczne lasy z miejsca przywołują skojarzenia ze Spielburgiem z pierwszej części, to klimat jest tu zdecydowanie cięższy, a mieszkańcom brak jest gościnności ich zachodnich sąsiadów. Dorzućcie do tego nieco cięższą muzykę, a dość szybko zacznie Wam towarzyszyć poczucie beznadziei i ciągłego niebezpieczeństwa. Zwłaszcza że do krainy trafiamy wbrew własnej woli w efekcie rzuconego przez siły zła zaklęcia.

Psikus polega jednak na tym, że poza samą otoczką Mordavia wcale nie jest miejscem bardziej niebezpiecznym od tych dotychczas przez nas odwiedzonych. Ba, śmiem twierdzić, że zamieszkującym okoliczne lasy potworom daleko jest do krwiożerczości i waleczności bestii z Fricany. O ile bowiem w Wages of War dość szybko obniżyłem sobie poziom trudności, o tyle w Shadows of Darkness ani przez moment nie przeszło mi to przez myśl.

Poniekąd przyczyniło się do tego wprowadzenie możliwości włączenia automatycznej walki, co z radością uczyniłem, bo nie dość, że element ten nigdy nie stanowił zalety serii, to w dodatku wprowadzone w Shadows of Darkness zmiany uczyniły go mocno nieintuicyjnym. Tyczy się to też niestety kilku zagadek, które ocierają się o abstrakcję, ale na szczęście nie ma ich zbyt dużo, więc całościowo część czwarta wciąż trzyma pod tym względem poziom. Przy okazji dorzucono kilka równie prostych, co niepotrzebnych minigierek.

Mam zatem z Quest for Glory: Shadows of Darkness niemały problem. Wyraźnie widać, że twórcy mieli co do niej olbrzymie ambicje. Technologicznie jest to najbardziej awansowa odsłona serii, ciesząca oko pięknymi krajobrazami i rysunkami bohaterów, a także wprowadzająca mnóstwo nowinek pokroju przemodelowanej walki czy też przede wszystkim udźwiękowionych dialogów. Problem w tym, że owe ambicje nieco twórców przerosły, bo Shadows of Darkness to diabelnie niedopracowana produkcja. Mniejsza nawet o liczne błędy i kiepski projekt mapy świata – fabularnie tytuł ten jest zwyczajnie nudny, bo całkiem ciekawy koncept zabijany jest przez przydługawe monologi rozkochanych w swoich nowoodkrytych głosach bohaterów.

Komentarze

Popularne posty