Słabnące widmo nadziei (237)
Powiedzenie,
że nadzieja umiera ostatnia nigdy nie było dla mnie prawdziwsze, niż kiedy
zetknąłem się z brutalną rzeczywistością odpalając DLC Tiny Tina’s Wonderlands:
Shattering Spectreglass. Zresztą, uruchomiony niedługo później dodatek Tom
Clancy’s Ghost Recon: Future Soldier – Raven Strike wcale nie uratował sytuacji…
Posłuchajcie…
Tiny Tina’s Wonderlands: Shattering Spectreglass
Dodatek
Deweloper:
Gearbox Software
Rok
wydania: 2022
Grałem
na: Xbox Series X
Gra
dostępna także na: Xbox Series S, Xbox One, PlayStation 5, PlayStation 4, PC
O Tiny Tina’s Wonderlands: Shattering Spectreglass opowiadać będę także w 29.epizodzie TrójKastu
Wiecie
co? To jest już po prostu przykre. Naprawdę nie spodziewałem się zbyt wiele po
Shattering Spectreglass, bo wszystkie dotychczasowe DLC bynajmniej mnie nie
powaliły. Molten Mirrors pozwoliło mi jednak sądzić, że wszystko to wynagrodzi
mi właśnie ostatni z dodatków, wprowadzając dość intrygujące zabiegi
narracyjne, poddające w wątpliwość motywacje zlecającej nam te wszystkie misje
Vespery. Miałem zatem nadzieję, że Shattered Spectreglass ładnie zepnie to
wszystko w całość, wywracając fabułę dodatków do góry nogami.
Może
nie sprawiłoby to, że zakup przepustki sezonowej do Tiny Tina’s Wonderlands
stałby się nagle świetnym pomysłem, ale z pewnością nieco uspokoiłoby
rozgniewanych fanów. Tymczasem okazało się, że Shattering Spectreglass nie tylko
donikąd nie zmierzał, ale wręcz postawił kilka kroków wstecz, rezygnując z
jakkolwiek ciekawej narracji na rzecz… No, właśnie… Nie jestem do końca pewien,
czy ten dodatek w zasadzie opowiada jakąkolwiek historię…
Również
rozgrywka wraca do liniowej formuły sprzed Molten Mirrors. Szkoda, bo
wprowadzony w tym rozszerzeniu hub, w którym dowolnie wybieraliśmy następną
lokację do podboju sprawdzał się naprawdę świetnie, oferując rozbijające
monotonię strzelania zagadki środowiskowe. Solą na ranę jest przy okazji fakt,
że kolejne areny w Shattering Spectreglasses rzucają przed graczem najbardziej
żmudne i momentami wręcz niejasne zadania, przez co choć DLC przejść można w
zaledwie pół godziny, czas ten zdaje się rozciągać w nieskończoność…
Tom Clancy’s Ghost Recon: Future Soldier – Raven Strike
Dodatek
Deweloper:
Ubisoft Paris
Rok
wydania: 2012
Grałem
na: Xbox Series X
Gra
dostępna także na: Xbox Series S, Xbox One, Xbox 360, PlayStation 3, PC
Ostatnie
dwa lata zaczynają powoli obnażać prawdę o cyfrowej dystrybucji, przed którą od
dawna przestrzegali już najwięksi sceptycy. Najpierw graczami PlayStation
wstrząsnęła mroczna wizja utraty dostępu do e-bibliotek PlayStation 3,
PlayStation Vity i PSP, a teraz podobna sytuacja czeka graczy, posiadających na
swoich wirtualnych półkach produkcje Ubisoftu. O ile jednak ta pierwsza
finalnie się nie ziściła, o tyle w przypadku tej drugiej nastąpi to już z początkiem
września, choć na całe szczęście dotyczyć to będzie wyłącznie wybranych
pozycji.
Zmotywowało
mnie to jednak, by po latach powrócić do nadzwyczaj ciepło przeze mnie
wspominanego Ghost Recon: Future Soldier, by nadrobić zaległe DLC, będące jedną
z przyszłych ofiar nadciągającej czystki. Odkurzyłem więc leżący od ośmiu lat w
szafie mundur Ducha i wyruszyłem na jeszcze jedną, ostatnią już akcję w ramach
dodatku Raven Strike. Nie jest on – jak mi się wydaje – w żaden sposób powiązany
fabularnie z główną kampanią, więc spokojnie można go przejść, nie
przypominając sobie jej fabuły.
Ot,
na terenie Kazachstanu zestrzelono śmigłowiec z rosyjskim generałem na
pokładzie, a naszym celem staje się jego przejęcie. Zdecydowanie nie jest to
najmocniejsza strona rozszerzenia, bo fabuła, choć później nieco się rozwija,
jest na tyle miałka, że wyparowuje z pamięci jeszcze w trakcie zabawy. To
niestety problem dotyczący większości gier sygnowanych nazwiskiem Toma
Clancy’ego, więc ani trochę mnie to nie dziwi, ale szkoda, że potencjał tak
ciekawego świata, jak ten z Future Soldier, został zwyczajnie zmarnowany.
Umówmy
się jednak, jakkolwiek miło byłoby otrzymać trzymającą w napięciu opowieść z
gatunku political fiction, tak należy pamiętać, że seria Ghost Recon stoi nie
fabułą, a taktyczną rozgrywką. Ta z kolei jest tu naprawdę solidna, choć nie
można nie wspomnieć, że Future Soldier to zdecydowanie uboższa w mechaniki i
wyraźnie nastawiona na akcję odsłona serii. Osobiście nie przeszkadza mi to w
najmniejszym stopniu, więc kolejne trzy dość zróżnicowane wizualnie misje
sprawiły mi sporo frajdy, ale wieloletni fani raczej nie będą zbytnio
ukontentowani. Przyznam zresztą szczerze, że choć bawiłem się nieźle, to
całościowo dodatek jest tylko „okej” i absolutnie nic się nie stanie, jeżeli go
nie sprawdzicie.
Komentarze
Prześlij komentarz