Gasnące światło (263)

 

Nareszcie, stało się! Moja katorga dobiegła końca wraz z finałową cut-scenką kampanii The Light of Aaru do Babylon’s Fall. Czy było warto nadrabiać ten wkrótce martwy tytuł? Cóż…

Posłuchajcie…

Babylon’s Fall: The Light of Aaru

Dodatek

Producent: PlatinumGames

Rok wydania: 2022

Grałem na: PlayStation 5

Dodatek dostępny również na: PlayStation 4, PC

Nic nie udowadnia lepiej tego, że PlatinumGames miało po premierze kompletnie wywalone na Babylon’s Fall, niż wypuszczona w maju zeszłego roku kampania The Light of Aaru. Twórcy wykonali absolutne minimum, by jakkolwiek uatrakcyjnić swoją grę. Jest to zawodem (wiem, śmiesznie brzmi to w kontekście akurat tego tytułu) o tyle, że zamysł dodatku brzmi naprawdę nieźle. W końcu oferował on możliwość udania się do innego, wzniesionego pośrodku pustyni zigguratu Benben, zatem była to szansa, by urozmaicić powtarzalne i nudne do bólu lokacje podstawki oraz kampanii Resurgence.

W mojej głowie tliła się płonna nadzieja, że nowe miejscówki zaskoczą mnie bardziej pustynnymi widokami, a sama wieża Benben wizualnie nawiązywać będzie do bliskowschodniej architektury. Dość szybko okazało się, że byłem wręcz wybitnie naiwny, a wcześniej niedostępny ziggurat nie różni się praktycznie niczym od poprzedniego. Mało tego, część lokacji to w zasadzie dokładnie te same miejsca, co w naszej rodzimej wieży, a jedyną nowością jest wyłącznie dodatkowy wątek fabularny, poświęcony tym razem próbie utworzenia szlaku handlowego z mieszkańcami Benben.

Ponownie jednak sposób prowadzenia narracji pozostawia wiele do życzenia. Powracają statyczne, nierzadko nieme plansze, stanowiące niskiej jakości substytut pełnoprawnych przerywników filmowych. Z kolei dialogi i nowi bohaterowie mają w sobie tyle ikry i polotu, co pierwsze pisarskie próby ucznia podstawówki. Największym plusem historii jest to, że stanowi ona poniekąd w miarę sensowne zamknięcie większości wątków, co w kontekście rychłego wyłączenia serwerów Babylon’s Fall jest całkiem miłe, bo nie pozostawia nielicznych fanów z poczuciem z pytaniami, na które nie otrzymają odpowiedzi. To jednak najlepsze, co mogę powiedzieć o The Light of Aaru.

Granie w Babylon’s Fall okazało się doświadczeniem niesamowicie przykrym. Nie mówię nawet w tym miejscu o jakości samej gry, a raczej o podejściu twórców do niej. Nie mogę się nadziwić, że nie podjęto jakiejkolwiek walki, by wyprowadzić Babylon’s Fall na prostą. Jasne, to tytuł brzydki i niesamowicie powtarzalny, ale miał w sobie na tyle potencjału, by sensownym rozwojem, zmianami w mechanikach, czy może nawet przejściem na model free-to-play był w stanie przyciągnąć do siebie graczy. Tymczasem na zawsze pozostanie już plamą na honorze uznanego studia i bezużytecznym kawałkiem plastiku na półce wielu graczy, w tym niestety także mojej.

Komentarze

Popularne posty