Dwie strony medalu (283)
Jeżeli
z prawem jesteście na bakier, to powinno was zainteresować mordercze DLC Saints
Row: Doc Ketchum’s Murder Circus lub mroczna historia o porwaniu w przygodówce
1heart. Jeżeli jednak wolicie z przestępcami walczyć, to dodatki Every Life
Matters i Search & Rescue do 911 Operator będą dla Was w sam raz.
Posłuchajcie…
Saints Row: Doc Ketchum’s Murder Circus
Dodatek
Producent:
Deep Silver Volition
Rok
wydania: 2023
Grałem
na: Xbox Series X
Dodatek
dostępny również na: Xbox Series S, Xbox One, PlayStation 5, PlayStation 4, PC
Dodatek
do recenzji dostarczył wydawca.
Jestem
w absolutnym szoku. Po nijakim Saints Row i fatalnym dodatku The Heist &
the Hazardous od Doc Ketchum’s Murder Circus nie oczekiwałem absolutnie
niczego, nawet rozczarowania. W mojej głowie los drugiego rozszerzenia był już
przesądzony. W końcu co dobrego może wyjść ze skupiającego się na walce dodatku
do gry, w którym mechanika ta była co najwyżej przeciętna? Tymczasem okazuje
się, że może zbyt szybko wydałem wyrok, bo Doc Ketchum’s Murder Circus wbrew
pozorom wypada zaskakująco nieźle.
Brak
tu jakiejkolwiek otoczki fabularnej. Ot, w naszym telefonie pojawia się nowa
aplikacja, zabierającą nas do tytułowego cyrku morderstw. Jego zalążek możecie
pamiętać jeszcze z głównej kampanii fabularnej, aczkolwiek w tym wydaniu
wypadał dość blado. Na całe szczęście twórcy przemodelowali nieco jego
założenia, dzięki czemu całość przypomina teraz dość prosty, ale mimo wszystko
przyjemny tryb hordy, w którym naszym celem jest otworzenie określonej liczby
trumien, strzeżonej przez zastępy wrogów o predefiniowanych cechach, jak choćby
większą liczbą życia lub odpornością na ogień.
Psikus
polega na tym, że w walce nie możemy wspomóc się zebranym dotychczas arsenałem.
Wcielamy się bowiem w jedną z czterech postaci, każda z charakterystycznymi dla
siebie zdolnościami specjalnymi i unikalną bronią. Przykładowo, Kapitan
Sprawiedliwość złoi wrogom tyłki przy pomocy zwykłego pistoletu, wspomagając
się możliwością uleczenia siebie i towarzyszy, z kolei Consuela Reyes w rękach
dzierży obrzyna, a przy okazji wyposażona jest w zestaw koktajli mołotowa.
Amunicja jest nielimitowana, ale że podstawowa broń sprawdza się jako tako, to
warto poszukać na mapie specjalnych skrzynek z nieco lepszymi pukawkami.
Całość
utrzymano w formule roguelite’a. O śmierć zatem tu nietrudno, zwłaszcza że –
jak już wspominałem – nie dysponujemy tu arsenałem i umiejętnościami z podstawki.
Za pokonywanie przeciwników i odblokowywanie kolejnych trumien otrzymujemy
natomiast specjalne monety, które posłużą nam do wykupienia dodatkowych broni i
talentów w dostępnym z poziomu menu dodatku sklepie. Każdy z nich okaże się
pomocny, ale Doc Ketchum’s Murder Circus mimo wszystko nie jest nadto
wymagający, więc wprawni gracze poradzą sobie nawet bez nich. Pojedyncza
rozgrywka to jakieś kilkanaście minut roboty, ale zdecydowanie jest tu
potencjał kilka sesji naprawdę niezłej zabawy.
Doc
Ketchum’s Murder Circus może nie jest wybitnym rozszerzeniem i, szczerze
powiedziawszy, trochę mało w nim zawartości, ale wciąż zdumiony jestem, że
twórcom udało się zrobić coś sensownego z modelem walki, który mieli do
dyspozycji. Potyczki przyjmują momentami formę ciekawej zabawy w kotka i
myszkę, w szczególności w momencie, gdy na arenę wkracza finałowy boss. Brak w
tym wszystkim polotu znanego chociażby z misji profesora Genkiego z poprzednich
osłon, ale wciąż Doc Ketchum’s Murder Circus sprawił, że nieco bardziej
optymistycznie patrzę na nadchodzący trzeci i zarazem ostatni dodatek, mający
być przy okazji największym i najciekawszym ze wszystkich trzech. Oby.
1heart
Gatunek: Przygodówka
Producent: Chicken
in The Corn
Rok
wydania: 2014
Grałem
na: PC
Gra
dostępna wyłącznie na PC
Raz
na jakiś czas lubię włączyć sobie produkcję z gatunku HOPA (hidden object
puzzle adventure). To dość specyficzne tytuły, będące pochodną klasycznych
przygodówek, tyle tylko, że skupiających się na poszukiwaniu, jak sama nazwa
wskazuje, ukrytych obiektów. Rzadko kiedy przebijają się do głównego nurtu, ale
często znaleźć można wśród nich prawdziwe perełki. Warto w tym miejscu
wspomnieć o produkcjach rodzimego Artifex Mundi czy też świetnej, również
polskiej serii Bad Dream od studia Desert Fox. Projektowanie gier z tego
gatunku z pewnością do łatwych nie należy. Trzeba w końcu znaleźć odpowiedni
balans w czytelności rozwiązań i niestety nie każdemu się to udaje. Poznajcie
1heart.
Co
ciekawe, również jest to produkcja z Polski, choć już akurat nią niekoniecznie
warto się na arenie międzynarodowej chwalić. Brzmi to strasznie, ja wiem, ale
faktem jest niestety to, że 1heart to wręcz synonim zmarnowanego potencjału.
Gra opowiada o małej dziewczynce, poszukującej swojej zaginionej siostry
bliźniaczki. Wraz z postępami w rozgrywce zapuszczamy się w coraz to bardziej
niepokojące i momentami wręcz abstrakcyjne miejsca, pełne kamer i zabezpieczeń.
W powietrzu wręcz unosi się zapach śmierci, a poczucie niebezpieczeństwa
zaciska się niczym pętla na szyi bohaterki.
Klimat
i atmosfera to zdecydowanie najlepsze, co 1heart ma do zaoferowania. Olbrzymia
w tym zasługa kapitalnej oprawy audiowizualnej. Każda lokacja przypomina
ręcznie narysowaną i ukazywaną przez wykrzywiający obraz pryzmat. Wszystko
wydaje się zatem znajome, ale obce i niebezpieczne zarazem. Opuszczona chatka
pośród lasu, wnętrze starego kościoła, czy nawet polana z widokiem na zamknięte
dla przybyłych miasto pomimo braku jakichkolwiek przeciwników lub
bezpośredniego dla nas zagrożenia, budzą niepokój. Całości wtóruje ponura
ścieżka dźwiękowa oraz nieustający dźwięk bijącego serca protagonistki. Od
czasu do czasu ciszę przerwie również złowieszczy głos narratora.
Olbrzymia szkoda zatem, że opowiadana w grze historia okazuje się nieciekawą wydmuszką. To znaczy, czuć, że twórcy chcieli przekazać niepokojącą i niejednoznaczną opowieść, miejscami łamiąc pewne tabu, ale efekt końcowy pozostawia wiele do życzenia. Wiele wątków musimy sobie dopowiedzieć, co może nie jest problemem samym w sobie, ale przy tak skąpej ilości informacji, którymi raczą nas twórcy, dopowiadać musimy sobie praktycznie wszystko. Nie liczcie też, że finał jakkolwiek potwierdzi lub zaprzeczy Waszym domysłom. Gra się po prostu kończy, epatując przy tym tanim „pouczeniem”.
Nie
lepiej jest też w kwestii samych zagadek, czyli de facto creme de la creme
każdej HOPA-y. Ani przez moment tej dwugodzinnej przygody nie czułem, że wiem,
co w zasadzie robię. Część zagadek była bardziej oczywista, ale zdecydowana ich
większość uciekała w abstrakcję, a w najgorszych przypadkach okazywała się
bezsensownie nielogiczna. Barwienie kamieni eliksirami w tajemniczej maszynie
jeszcze jakoś przełknę, ale kompletnie już nie zrozumiem, dlaczego do zabicia
owcy mogę użyć siekiery, ale już nie tasaka. Fatalne są też co bardziej zręcznościowe
łamigłówki, jak chociażby sekwencja z labiryntem, w którym dotknięcie ściany
cofa nas do początku. Skutecznie zniechęca to do rozgrywki, zamiast satysfakcji
z rozwiązanej zagadki, dając graczowi raczej ulgę, że nareszcie jest to koniec.
Potencjał
1heart był olbrzymi i śmiem twierdzić, że gdyby nieco lepiej poprowadzono
scenariusz, a część łamigłówek przeprojektowano lub chociaż lepiej je
nakreślono, tytuł ten mógłby być naprawdę dobrą przygodówką z poszukiwaniem
przedmiotów w roli głównej. W obecnej formie jest to niestety zaledwie znośna
produkcja, broniącą się wyłącznie oprawą oraz interesującym pomysłem na fabułę.
Po 1heart sięgałbym zatem wyłącznie w ostateczności. Na rynku pełno jest bowiem
zdecydowanie lepszych tytułów z tego gatunku.
911 Operator: Every Life Matters
Dodatek
Producent:
Jutsu Games
Rok
wydania: 2017
Grałem
na: PC
Dodatek
dostępny również na: Xbox One, PlayStation 4, Android, iOS
Tytuł
pierwszego dodatku do 911 Operator – Every Life Matters – obecnie jawi się jako
mocno kontrowersyjny. Uprzedzam, rozszerzenie nie odnosi się bezpośrednio do
wydarzeń z 2020 roku (w końcu wydano je trzy lata wcześniej), ale
fundamentalnie dotyka tego samego problemu – brutalności policji i radzenia
sobie przez służby porządkowe z niszczącymi miasto zamieszkami. To temat
niezmiennie aktualny od dziesiątek lat i nie wygląda na to, by w najbliższej
przyszłości cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić. Rozszerzenie 911
Operator stawia nas natomiast po stronie prawa, pozwalając sprawdzić, jak my
zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji.
No,
dobra, jest stwierdzenie nieco na wyrost, bo wciąż nie stajemy w pierwszej
linii walki, a nadzorujemy całość z bezpiecznego biura w dyspozytorni. Nie
oznacza to jednak, że rozgrywka przepływa zupełnie bezstresowo. Wprowadzony
scenariusz z akcją umiejscowioną w Bostonie wymaga sprawnego zarządzania
limitowaną liczbą jednostek, które nie tylko muszą ciągle nadzorować
nieustające protesty, ale też w międzyczasie walczyć z licznymi rozbojami i
całą resztą zgłoszeń, występujących na co dzień, jak pożary czy wypadki. Warto
zatem rozpocząć swoją przygodę od Miami, które świetnie zapozna Was z nową
mechaniką, wymagając jedynie wysłania części sił (w tym Sonny’ego Crocketta i
Ricardo Tubbsa) do ochrony festiwalu muzycznego.
Nie
spodziewajcie się jednak, że wprowadzenie protestów i imprez zbiorowych
jakkolwiek odmieni Wasze doświadczenia z rozgrywki. Nawet po zainstalowaniu
Every Life Matters zabawa w 911 Operator przebiega z grubsza tak samo. Ot,
odrobinę ogranicza nasze moce przerobowe. Miłą nowością jest natomiast
możliwość wezwania wsparcia, w tym gwardii narodowej, której przybycie obniży
naszą reputację, ale pomoże sprawnie rozprawić się z zamieszkami. Nieco to
kontrowersyjne, ale w kontekście samej rozgrywki wybitnie skuteczne.
Wszystko
to oczywiście znajdziecie również w trybie gry dowolnej, więc jeżeli objęliście
swoim protektoratem Warszawę, to szykujcie się, bo pod pałacem prezydenckim
znowu może zebrać się, nie wiem, ekipa broniąca krzyża. Poza tym wzmocnicie
swoje siły o dodatkowe pojazdy (furgon więzienny i armatka wodna do rozpędzania
tłumów) oraz nowy sprzęt, jak chociażby gaz pieprzowy. Ponadto czekać Was
będzie kilkanaście nowych zgłoszeń i rozmów telefonicznych, a także kilka
świeżych wydarzeń specjalnych.
Z
pewnością tchnie to nieco życia w dość powtarzalną rozgrywkę 911 Operator, ale
wprowadzone w Every Life Matters nowości nie są niczym, co by ją diametralnie
odmieniało. Zamieszki i festiwale to po prostu dodatkowe kropki na mapie, a
nowy ekwipunek, choć ma zastosowanie i bywa przydatny, jest w zasadzie
kompletnie pomijalny. Zdecydowanie zabrakło tutaj kreatywnej iskry, która
pozwoliłaby nieco ciekawsze ukazanie tego typu sytuacji. W efekcie jest nieźle,
ale kompletnie nic się nie stanie, jeżeli Every Life Matters zabranie w Waszej
bibliotece.
911 Operator: Search & Rescue
Dodatek
Producent:
Jutsu Games
Rok
wydania: 2018
Grałem
na: PC
Dodatek
dostępny również na: Xbox One, PlayStation 4, Android, iOS
Jeżeli
kiedyś zaginęły Wam w domu słuchawki lub telefon, to najpewniej zdajecie sobie
sprawę z tego, jak trudne do przeprowadzenia są akcje poszukiwawcze. A przecież
mowa o urządzeniu, które – nie ma bata – musi znajdować na relatywnie
niewielkim terenie. Wyobraźcie sobie zatem, jak wiele wysiłku muszą w
poszukiwania włożyć siły ratownicze, próbujące odnaleźć zaginioną osobę na
olbrzymim obszarze, mając przy tym świadomość, że każda sekunda może dzielić
ich od tragedii. Całkiem nieźle obrazuje to Search & Rescue, czyli naprawdę
przyjemne, choć stosunkowo niewielkie rozszerzenie do 911 Operator.
Główną
nowością, wprowadzaną przez dodatek, jest właśnie to – mechanika poszukiwań. Od
czasu do czasu dostaniemy teraz telefon, informujący o zaginięciu bliskiej
osoby dzwoniącego. W przeciwieństwie do podstawowej wersji gry nie wystarczy w
tym przypadku jedynie wysłać do zaznaczonego na mapie punktu jednostki policji
i czekać, aż sprawa rozwiąże się sama. Faktycznie trzeba się teraz zaangażować
w akcję, mozolnie przeczesując okolicę, kwadracik po kwadraciku. W efekcie na
znaczeniu zyskały śmigłowce, pozwalające na szybsze odnalezienie zaginionego,
ale w poszukiwaniach wziąć może dowolna jednostka (lub kilka, jeżeli chcemy
przyśpieszyć akcję). Mechanika ta nie ogranicza się przy tym wyłącznie do
zaginięć. Od czasu do czasu w poszukiwaniach wezmą udział medycy oraz strażacy,
usiłujący się zlokalizować źródło dymu lub poszkodowanego.
Nowe
mechaniki przyjemnie wprowadzają dwa nowe scenariusze kampanii w Detroit oraz
Anchorage. Dawna mekka motoryzacyjna rozgrywa się dość standardowo, jak każde
inne dostępne dotychczas miasto, ale fanów sytuacji kryzysowych z pewnością
ucieszy możliwość spróbowania swoich sił w okiełznaniu olbrzymiego pożaru,
trawiącego kolejne budynki Detroit. Zdecydowanie ciekawsze, choć pozbawione
podobnej przygody, jest Anchorage. Stolica Alaski musi zmierzyć się z
nadchodzącą zamiecią śnieżną, skutkującą blokującym przejazd i
unieruchamiającym pojazdy śniegiem. Każda z nowych map dostarcza sporej dawki
adrenaliny.
Poza
tym Search & Rescue dodaje do zabawy kilka nowych gadżetów i pojazdów.
Ekipom z Anchorage z odsieczą przyjdzie chociażby specjalny pick-up,
pozwalający na bezproblemowe pokonywanie zasp. Na rozległe pożary genialnie
sprawdzi się samolot gaśniczy, a w trakcie poszukiwań nieocenioną pomocą okaże
się obecność śmigłowca poszukiwawczego oraz jednostek wyposażonych między innymi
w noktowizory, termowizory, stroje poszukiwawcze, czy nawet drony. Zabraknąć
nie mogło również szeregu nowych rozmów telefonicznych oraz typów zgłoszeń,
więc nawet jeżeli w 911 Operator spędziliście sporo czasu, Search & Rescue
chociaż na moment odświeży dobrze Wam znaną formułę.
Chwała
twórcom za to, że nareszcie postanowili nieco bardziej zaangażować gracza w
akcje ratunkowe. W efekcie rozgrywka, choć jej podstawy się nie zmieniły, nie
usypia już po kilku zmianach równie mocno, co dotychczas. Wprawdzie nie jest to
magiczne remedium i na dłuższą metę 911 Operator nadal jest nieco zbyt wtórny,
ale wciąż jest to zmiana na plus. Dodatkowo każdą z tych nowości, wliczając w
to zamiecie oraz pożary, odnajdziecie również w trybie gry dowolnej. Toteż
jeżeli nie nad kampanię stawiacie symulację codziennej pracy w jednym z
wybranych przez siebie miast, nic a nic Was nie ominie.
Komentarze
Prześlij komentarz