Zaskoczenie ostateczne (306)
W życiu nie spodziewałbym się, że kiedykolwiek powiem, że Grand Theft
Auto III – Definitive Edition jest dobrą grą. Zwłaszcza w wersji mobilnej,
podarowanej w dodatku swoim abonentom przez Netflixa.
Posłuchajcie…
Grand Theft Auto III – The Definitive Edition
Gatunek:
Strzelanka TPP
Producent: DMA Design, Grove Street Games, Video Games Deluxe
Rok wydania: 2021
Grałem na: iOS
Gra dostępna również na: Xbox Series X/S,
Xbox One, PlayStation 5, PlayStation 4, Nintendo Switch, PC, Android
Dwa lata temu Rockstar Games obudziło się i wybrało przemoc. Jej celem
okazała się jednak nie - tak jak zazwyczaj to było – konkurencja, lecz fani,
którym dobitnie udowodniono, że dla twórców ich jedyną wartością jest zawartość
ich portfeli. Powiedziałem sobie wówczas, że nie będę wspierał tej żenującej
farsy i nie sięgnę po trylogię w wersji The Definitive Edition. Wtem przybył Pan Netflix,
który umieścił jej wersję mobilną w swoim abonamencie, ale, co ważniejsze,
odpowiadali za nią już nie partacze z Grove Street Games, a zupełnie nowa ekipa
z Video Games Deluxe. Nazwę mają niepozorną, ale to, jak poradzili sobie z
bałaganem poprzedników, zasługuje na pochwałę.
Chyba absolutnie nikt, ze mną na czele, nie spodziewał się, że
kiedykolwiek będzie można nazwać cokolwiek związanego z The Definitive Edition
dobrym produktem. Toteż tym bardziej rad jestem, że Grand The Auto III – The
Definitive Edition, które ze względów nostalgicznych odpaliłem jako pierwsze, w
najświeższym wydaniu nie tylko nie wywołuje bólu zębów, ale wręcz mile łechce
podniebienie słodyczą nostalgii. Żeby nie było, tytuł ten wciąż trapiony jest
przez masę problemów – bohaterowie nadal wyglądają jak plastikowe lalki,
rysowane w oddali budynki przypominają wojenne ruiny, a i kilku pomniejszych
błędów również nie brakuje – ale Video Games Deluxe wprowadziło kilka istotnych
zmian, które znacząco uprzyjemniają odbiór gry.
Tym, co – jeśli interesowaliście się temat – mogło obić się Wam już o
uszy, jest poprawione oświetlenie, mające za zadanie przybliżyć estetykę Grand
Theft Auto III – The Definitive Edition do tej z oryginału. Grove Street Games
w kwestii oprawy wizualnej sprawiło się akurat naprawdę nieźle, więc wszystkie
modele samochodów i otoczenie już dwa lata temu wyglądały naprawdę dobrze,
ciesząc oczy licznymi odbiciami i po prostu przybliżając wygląd gry do jej
wersji z karmionej nostalgią pamięci milionów graczy. Problemem (nie licząc
wspomnianych modeli postaci i kiepskiej jakości budynków w oddali) było
oświetlenie, sprawiające, że całość wypadała nieco zbyt „czysto”. GTA III
wprawdzie najmniej pod tym względem oberwało, bo Liberty City nie miało aż tak
charakterystycznego nastroju, jak Vice City czy San Andreas, lecz i tak odczuć
można było różnicę.
Opcja klasycznego oświetlenia, którą można włączyć lub wyłączyć w
opcjach, przywraca nieco tego onirycznego klimatu „trójki”. Nie jest to
wprawdzie dokładnie to samo, ponieważ oryginał wydaje mi się dużo bardziej
zielony i mglisty, ale całość mimo wszystko prezentuje się zdecydowanie
spójniej. Nowe oświetlenie wpływa dodatkowo na widok wody czy horyzontu, co –
zwłaszcza to drugie – nie brzmi jak coś specjalnie ważnego, lecz mimo wszystko
podbija wizualne doznania o kilka stopni w górę. Nie obyło się jednak bez cięć.
Ot, choćby zasięg rysowania cieni okazuje się śmiesznie krótki (w tunelach pod
Liberty City miejscami wręcz całkowicie ich brakuje), a widoczne przez szyby
wnętrza budynków pozbawiono efektu trójwymiarowości. Niemniej są to rzeczy,
które nowe, klasyczne oświetlenie skutecznie wynagradza. Psikus polega na tym,
że wszystkie te nowości dostępne są wyłącznie na platformach mobilnych i nie
wiadomo, kiedy i czy w ogóle pojawią się na konsolach i PC.
Warto przy okazji nadmienić, że nie wszystko, co zrobiło Grove Street
Games, było złe. Grand Theft Auto III – The Definitive Edition pozostaje
najbardziej przystępną opcją do zapoznania się z tym klasykiem. Olbrzymią
robotę robi przede wszystkim uwspółcześnione sterowanie, które może nie
sprawia, że gra się w to, jak w GTA V, ale zdecydowanie poprawia komfort
rozgrywki. Już sam fakt, że celowanie przy pomocy pada (sam grałem na
sparowanym z iPadem kontrolerem Xboxa) spełnia współczesne standardy, a w
trakcie biegania po mieście można dowolnie sterować kamerą, sprawia, że gra się
nie tylko przyjemniej, ale często również zauważalnie łatwiej. Toteż misje,
które w oryginale graczom konsolowym mogły sprawiać spore problemy (zwłaszcza
że GTA III do dzisiaj stanowi jedną z bardziej wymagających odsłon), w
odświeżonej edycji przechodzi się w zasadzie od ręki. Miłym dodatkiem jest
również system punktów kontrolnych, który w razie porażki pozwala na
błyskawiczne rozpoczęcie misji od nowa.
Pytanie tylko, czy zapoznawać z Grand Theft Auto III jest dziś warto? Z
bólem serca przyznać muszę, że raczej niekoniecznie. Jeżeli nie jesteście
fanatykami retro lub z tytułem tym nie łączą Was żadne wspomnienia, to
prawdopodobnie szybko odpadniecie. Nie zrozumcie mnie źle, to wciąż
fantastyczna produkcja, która położyła podwalina pod kolejne odsłony tej oraz
konkurencyjnych serii, ale brak w niej wielu usprawnień, które wprowadzili
następcy. GTA III pod względem rozgrywki może wydać Wam się mdłe i technologicznie
zacofane, a niedociągnięć tych w żaden sposób nie wynagrodzi Wam boleśnie
prosta fabuła, będąca w zasadzie napędzaną monologami historią zemsty z
bohaterem-niemową.
Ja, który swoją przygodę z grami rozpoczął właśnie od GTA III, bawiłem
się natomiast kapitalnie, więc jeżeli macie podobne doświadczenia i chcecie
wrócić do Liberty City, zrobiłbym to właśnie w tej wersji. Liberty City mimo
wszystko wciąż potrafi oczarować swoim ponurym klimatem, a i rozgrywka, choć
nie tak rozbudowana, jak w kolejnych odsłonach, nadal serwuje sporą dozę
wolności i sporo aktywności pobocznych do zaliczenia. Zresztą samo rozbijanie
się po mieście i sianie chaosu nie zestarzało się praktycznie w ogóle, toteż bez
przerwy cieszyłem michę, po prostu rozbijając się po mieście, słuchając muzyki
i podśmiechując się z przaśnego i często gówniarskiego humoru, płynącego z
radiostacji i hasełek rzucanych przez przechodniów. Toteż dla fanów Grand Theft
Auto III – The Defenitive Edition w wersji mobilnej stanowić powinno bardzo
przyjemny powrót do klasyki, o ile tylko będą w stanie przymknąć oko na niedociągnięcia.
Jest ich sporo, ale wbrew pozorom nie ma tragedii.
Komentarze
Prześlij komentarz