Czyścioszek (126)
Dobre gry dla dzieciaków są niestety rzadkością, a już zwłaszcza kiedy mowa o grach darmowych. Island Saver jest zatem perłą, która wbrew trendom w branży nie próbuje podstępem wyciągnąć od Waszych pociech pieniędzy, a wręcz przeciwnie – nauczyć je oszczędzania i dbania o porządek we własnym otoczeniu.
Posłuchajcie…
Island Saver (Xbox
One)
Gatunek: FPS o
sprzątaniu
Developer:
Stormcloud Games
Rok
wydania: 2020r.
Gra
dostępna także na PlayStation 4, PC i Switchu
Kompletnie
darmowa gra, która nauczy Wasze dzieci co nieco o ekologii i bankowości
dostarczając jednocześnie rozrywki? Brzmi zbyt pięknie, by było prawdziwe,
prawda? A jednak, Island Saver robi coś, w czym gry edukacyjne zazwyczaj
zawodzą – uczy bawiąc. Opisywany jakiś czas temu na blogu Influent kompletnie
wyrzucił przez okno jakiekolwiek walory rozrywkowe, skupiając się głównie na
prezentowaniu graczowi nowych słówek w obcym języku. Takie podejście do sprawy
nie sprawdza się przede wszystkim dlatego, że grając czujemy się jakbyśmy
wrócili do szkoły, a zamiast gry widzimy przed sobą kolejnego przynudzającego
belfra, który, co gorsza, nie reaguje na nasze dogryzki z tyłu klasy.
Island
Saver to z kolei przede wszystkim gra i to z gatunku, który zazwyczaj nie jest
zbytnio kojarzony z familijną rozrywką – strzelanek. Przyznać jednak trzeba, że
jest to stwierdzenie trochę na wyrost, bo faktycznego strzelania wcale nie ma
tutaj dużo. W zasadzie pojawia się tylko co jakiś czas, kiedy na planszę
wypełzną stworki powstałe z brudu. Przez resztę zabawy głównie oczyszczamy
kolejne wyspy z zaśmiecających je butelek i puszek, przy okazji dokarmiając
zamieszkujące je zwierzaki i ratując je w razie połknięcia przez nie śmieci.
Może nie jest to poziom frajdy, którą dostarczył mi Doom, ale jest coś
relaksującego w tym sprzątaniu wyspy. Zdecydowanie pomagają w kolorowe lokacje
i urocze stworki, które, kiedy nakarmione, podążają za nami z serduszkami
unoszącymi się nad ich głowami. Przede wszystkim jest to jednak tytuł
skierowany do młodszego i przez to mniej wymagającego odbiorcy, a nie starego
konia jak ja.
Nie
oznacza to jednak, że twórcy potraktowali docelową demografię jak głupków. Nie
ma tutaj haseł w stylu „to jest krówka, a krówki robią muuu”. Stormcloud Games
faktycznie chce nauczyć czegoś swoich odbiorców. Z opisów zwierzaków można się
dowiedzieć co nieco na ich temat, włączając w to informacje jak nazywamy
większe grupy danego gatunku. Jednak największy nacisk położono na tematy
ekologiczne i ekonomiczne. Toteż w trakcie zabawy Wasz dzieciak na własne oczy
będzie mógł zobaczyć, czym grozić może wyrzucenie papierka po lizaku na ziemię
zamiast do kosza, a także, co ciekawe, dowie się jak działa pieniądz. W grze
zawarto zadania polegające na choćby założeniu growego konta bankowego,
oszczędzaniu, działaniu podatków, a nawet pożyczkach (i zagrożeniach płynących
z pożyczaniu pieniędzy od szemranych typów). Co najlepsze, wszystko to dzieje
się w ramach krótkich dialogów, a nie bloków tekstu.
Problem
w tym, że dla polskich graczy tytuł ten jest nieco bezużyteczny, bo gra nie
oferuje jak na razie polskiej wersji językowej, więc, choć twórcy operują
raczej prostym językiem, dzieciaki prawdopodobnie będą miały problem ze
zrozumieniem tekstu. No, chyba, że grałyby w Island Saver wraz z rodzicem,
który na bieżąco tłumaczyłby im grę, co stanowiłoby też świetny sposób na
zacieśnienie więzi rodzinnych.
P.S.
Gra nie ma mikropłatności (do dokupienia jest tylko jedno DLC rozszerzające grę
o wyspę dinozaurów), więc nie ma ryzyka, że dzieciak naklika Wam w kryształki
premium na sumę kilkuset złotych.
Komentarze
Prześlij komentarz